BEZ
Szłam ulicami rankiem złocistym
bzu kiście nad moja głową
pachniało niebo słonce się śmiało
przejrzyście i kolorowo.
Pragnęłam zerwać kwiatu pięknego
choć jedna małą gałązkę
ten zapach cudny kusił mnie wabił
nie jedna przebijał łąkę.
Wspomnienia, kiedy pierwsze miłości
majowym bzem pachniały
pierwsze uściski i pocałunki
i ta przepiękna woń trawy.
Tak zamyślona mknęłam do domu
oczy cieszyłam widokiem
nie odważyłam się skraść gałązki
zbyt dużo za mną już wiosen.
Jednak pod sklepem staruszek siedział
w wiadrach miał liliowe szczęście
z pięknym bukietem biegłam do domu
ciesząc się że mam, nareszcie.
Z wiersz netu