petrus 2010-04-01
Mieszkając przez długie lata w Londynie jeżdziłem ze swoją dziewczyną do parku w Richmond, w którym żyje na wolności wielkie stado jeleni i saren. Leżeliśmy sobie na kocu i patrzyliśmy w niebo, zwierząt nie było. Po 20 minutach kątem oka dostrzegłem jakiś ruch z boku, odwróciłem głowę i oniemiałem. Całe, wielkie stado obsiadło nas ze wszystkich stron, akceptując naszą obecność. Podnieśliśmy się powoli i zobaczyliśmy dziesiatki przepięknych zwierząt siedzących dosłownie metr od nas. Zwróciłem uwagę na cudowną sarnę, która była najbliżej nas. Patrzyłem prosto w jej piękne oczy dobre 15min. Piękno, gracja i mądrość w tych oczach była wielka !! Powoli przysunąłem swoją rękę do głowy tej sarny i czekałem na jej reakcję. Sarenka była bardzo spokojna, patrzyła się na mnie i po chwili przysunęła głowę do mej ręki i polizała ją kilka razy, zachowując kompletny spokój. Rozpłakałem się jak dziecko !! Tej chwili nie zapomnę do końca życia. To była jakaś forma komunikacji między nami i wyraz chyba ...
petrus 2010-04-01
... szacunku wobec mnie. Aż mi ciarki po plecach chodzą jak sobie ten moment przypominam. Stado siedziało z nami jeszcze przez dobre 3 godziny, po czym leniwie powstało i odeszło w stronę drzew nieopodal. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.