w czwartek pojechałyśmy z martabo do stajni dopiero o 16.00, ale dobre humory nas nie opuściły. Sprowadziłyśmy konie nakarmiłyśmy, napoiłyśmy i dałyśmy im odsapnąć a za ten czas rozpakowałyśmy rzeczy w pokoju. Naturalnie pojechałyśmy na plażę a wieczorkiem tzn. około 19 zaczęliśm treningi. Jasiu był fenomenalny! Przepuszczalny, delikatny i skupiony na pracy. Ćwiczyłam na maneżu więc zero skoków. Szlifowanie kłusa, galopu, przejść, lotnych zmian nogi oraz drągi ;) po treningu wypuściłyśmy konie na noc na pastwisko i do wyrka ;)
Rano sprowadziłam konie i poszłam dalej spać ;p koło 8 wsiadłam na Łaciaka i znowu powtarzałam całe te 'chodowe' sprawy. Cały dzień minął nudno, opalałam się, karmiłam konie, opalałam się, poiłam konie i tak non stop aż do 18.30 kiedy znowu zaczęłyśmy treningi. Tym razem skoki ale ze wzgędu na świeżego 'podkowiaka' jakim był mój Jasiek skakałam przeszkódki do 80 cm, i znowu wypuszczanie koni na noc i Babcia uciekła ;/ ale jak się zorientowała, że jej córka i wspóltowarzyszka jest na pastwichu to się wróciła ;D
w sobotę spałyśmy do 9! oczywiście konie sprowadzone były już o 4.30. Przyszły jakieś dzieciaki to je poprowadzałyśmy i potem od razu kierunek PLAŻA ;p potem pierwszy trening naturalny. Szło mu całkiem dobrze aczkolwiek następna lekcja odbędzie się na maneżu ;)
Cieszę się niezmiernie, że Jasiu zaufał mi i daje się prowadzić bez ogłowia ;)
dodane na fotoforum:
kika5 2011-06-05
strasznie mi się to podoba ;)
kokonie 2011-06-05
jak fajnie ! :D
deeplov 2011-06-05
Ale się rozpisałaś ; p