Agava

Na zdjęciu wcześniej wspominana mamusia ze swoimi bliźniakami, już urosły ale dalej tycie :) Po lewej klaczka Nory z grudnia, a po prawej Casi zasłania swojego źrebola.

Zdjęcie z soboty. Było super!! Mimo, że byłam sama, no to znaczy z dwoma pracownikami ale bez właściciela. Więc wykorzystałam ten dzień i trochę się poleniłam :D Pojeździłam sobie tylko Coliego, który chodził serio świetnie! Trochę bryków przy zagalopowaniach ale to nic nowego. Tak fajnie chodził, łatwy w przejściach, mięciutki, nie był taki roztrzepany, główkę nawet ładnie trzymał! No po prostu super! Dlatego po połowie jazdy odpuściłam mu i po prostu pogalopowaliśmy sobie po większym padoku i ćwiczyliśmy chodzenie przez kałużę. Nawet aż tak nie panikował ;p I pojeździłam na oklep! Ustaliłyśmy z Pauliną, że w lato nasze tyłki siodeł na Colim i Fryzce nie zobaczą. Tak się tego nie mogę doczekać, że pojeździłam już teraz ;p Tiaaa... Słabiutko ;p

Potem wzięłam Herę, brudna jak cholera i meeeega linieje, cała podłoga w brązowym puchu. Kopytka dalej wyrywa, ale jest ciutkę lepiej. Wzięłam ją na spacer w pasie. Przy podciąganiu trochę się denerwowała, ale potem już o nim zapomniała. Ona jest niesamowita! Skuter? Nic. Butelki powieszone na drzewie z brzęczącymi kamieniami w środku? Jadła pod nimi trawę i sama brzęczała nimi... Ale woda!! Za żadne skarby nie wejdzie! W lato będzie czas ;)
Potem wzięłam sobie termos kanapki i poszłam wypuścić Herę na mały padok gdzie jest więcej trawy. Było tak bosko <3 Położyłam się na środku i opalałam, a Hera sobie jadła, bajka <3 Potem puściłam ją na trochę większy padok koło wałachów, ale ona jest aspołeczna i wolała jeść trawę niż nawet podejść ;p

Dzień meeega leniwy, bo tylko 2 konie robione i to te moje, a zwykle robię 3 lub cztery i to te które mniej lubię.

Panie Kaziu proszę częściej wyjeżdżać :D