Siedząc cicho wsłuchuję się w dobrze mi znany głos. To kruki, widywałem je tu często. Nie tylko w tym roku, lecz i w poprzednich latach. Siadają na starej topoli. O tam, wysoko na skarpie. Zaczynają gadać o czymś pomiędzy sobą. Teraz słychać co innego, słyszysz? To równie dobrze znany i rozpoznawalny głos myszołowa. Zobacz, też zmierza w kierunku topoli. Lecz, nie! Pomyliłem się. Usiadł na tą obok. Albo tam, daleko na tym rozpasłym dołku, płynie coś leniwie, wprawdzie hen w dali i nie ma szans na zdjęcie, lecz oczy widzą i rejestrują całość. A w ogóle jest piękno, nie tylko w detalu. Tu, gdy wyciągamy pojedynczy model z całości, podziwiamy jednostkę, lecz kto wie co lepiej jest podziwiać… Dla mnie całość ma największą wartość, lecz obserwować mogę każdego z osobna. Cieszę się z tego powodu, ponieważ zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma to szczęście, więc tym bardziej będę doceniał to, co w danej chwili widzę oraz czuję całym sobą. Wszystkie moje zmysły przekształcają się, widząc to, co wokół mnie się dzieje. Myślę, że elfowi nie muszę takich rzeczy tłumaczyć. Po części przez was możemy widzieć i odczuwać to, co najpiękniejsze w naszym życiu, to co najistotniejsze w świecie. Harmonia z przyrodą jest czymś, czego nie da się zbagatelizować i stworzyć czegoś zupełnie innego. Innego piękna, innego życia nie da się stworzyć bez natury. Ona była, jest i będzie. A my? My możemy tylko dążyć do harmonii z nią, bez wywyższania się. Często czekając na coś wyjątkowego, i patrząc jak życie umyka wraz z każdym hektolitrem płynącej rzeki, mamy właśnie przemyślenia o tym jak było i jak będzie, aż nagle coś nas budzi z transu przemyśleń ;) To odgłosy polującej czapli. Jak widzisz elfiku, zimuś nie wrócił, więc odpływamy stąd, aby sprawdzić kto nam tu hałasuje. Fajnie jest nareszcie rozprostować nogi, odpłynąć z płycizny, aby móc chodzić na stopach, a nie na kolanach. Zawracamy i płyniemy pod prąd. Tu już jest pewien problem, opór pływadełka powoduje, że robię falę, ona natomiast wdziera się do środka, mocząc pewne części ciała
I jest zdradliwa, ponieważ mówi zwierzętom, że jest coś nie tak z tą kępą trawy :) Widzisz? Jest, nie myliłem się, to czapla, biała dama. Biega w tą i z powrotem, wypłaszając narybek na płyciznę, aby szybkimi ruchami zebrać ich jak najwięcej. Postaramy się podpłynąć bliżej niej. Co jakiś czas przystaniemy, aby się przyzwyczajała. Płynąć pod prąd nie jest łatwo. Teraz musimy wkroczyć w niższą wodę, a tu kolejny problem. Płytka woda uniemożliwia płynne prowadzenie pływadełka, a taki ptak jak czapla biała, nie jest w ciemię bita i… Właśnie i widzimy ją w locie z cichym chrapliwym głosem. Czapla biała, w przeciwieństwie do siwej, nie wydaje głośnych dźwięków, lecz kiedy wyczuje zagrożenie, to w locie wydobywa cichy, chrapliwy głos. Tak więc elfiku, na dzisiaj chyba zakończę udawanie kępy porzuconych traw i wyjdę stąd. Upewniwszy się, że dookoła nie ma żadnych ptaków, które mogłyby się wypłoszyć moim nagłym istnieniem, wyszedłem spod ukrycia ;) Uff, teraz to dopiero widzę kawał świata! Tu naprawdę jest piękny kawałek dzikiej przyrody.
Ciągnąc za sobą pływadełko, myślę sobie, po co ja to robię, brnę po pachy w wodzie, niejeden w tej chwili pukałby się w czoło widząc mnie w tym stanie. Ale co mi tam, a niech się pukają, pukają się w domu, więc dlaczego obcy miałby się nie pukać? Ciężko zrozumieć człowieka, który ma swoją pasję, ma coś co daje tylko jemu przyjemność. Ma swoje marzenia, ma swoje piękne wspomnienia, przemyślenia. Wcale nie jest biedny, chociaż pieniędzy mu ciągle brak. Widzisz elfiku, mam więcej niż niejeden nachapany buc w mieście. Jestem bogatszy od niejednego milionera, jestem czasami szczęśliwszy od kogoś kto puka się w czoło widząc to, co czynię. Jestem spokojny, pogodzony z tym, że wiele z tych co stukają się w czoło, dłużej pożyją ode mnie. Mam to po prostu gdzieś! Ale czasami przychodzą chwile, kiedy zastanawiam się, do kiedy dano mi tą przyjemność przeżywania piękna.
Z różnymi myślami doszliśmy do brzegu, zaraz zacumujemy wielką łajbę widmo. Co teraz? Koniec? Czas wracać do domu, obiecałem, więc… :( Ale dla pamięci zrobimy jeszcze małą panoramkę ;) Nie bardzo mam czym, więc użyję teleobiektywu ;) Widzisz elfiku, pamięć mnie już zawodzi, więc muszę zapisać i ten widok na matrycy. Użyjemy do tego wypoziomowanego statywu. Ustawimy optymalną ogniskową, położenie pionowe, podzielimy teraz na skali i jedziemy :D Piętnaście zdjęć, rząd górny, więc dolny musi być taki sam. Trzydzieści zdjęć i, o proszę elfiku, twoja panorama będzie gotowa. Oczywiście po złożeniu :D Czas się zbierać. Jeszcze tylko trzeba kawę wypić, kanapkę zjeść i zrzucić z siebie neopreny, i do domu czas :( Ale jak wiesz, wrócę tu i ponownie poproszę cię o obrazy, które są jak z najlepszej bajki, lecz namacalne, których można dotknąć, zobaczyć, a czasami sparzyć się lub zmoczyć ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Andrzej.