...latawców.
Wiatr sprzyjał, było cudownie, ale też z niemiłą przygodą...
Mama tak intensywnie biegała z latawcami, że z kieszeni nie wiadomo kiedy wypadły klucze.
Poszukiwania zagubionych w trawie na ogromnym lądowisku dla śmigłowcow kluczy trwało kilka godzin (a zaangażowanych było kilka osób - dwie babcie, mama, tata i dzieci oraz inni mili użytkownicy pola).
Wieczorem, kiedy juz poddaliśmy się, myśląc o ostatecznej stracie, mały chłopiec, który własnie przybył na lądowisko puszczać swój latawiec znalazł zupełnie przypadkowo nasze klucze, które leżały tam, gdzie kilkakrotnie przechodziliśmy wszyscy w poszukiwaniach ;)
I jak to wytłumaczyć? ;P
pradzia 2014-08-22
Naprawdę można miło spędzać cząs, goniąc za latawcem. A z tymi kluczami, to szczęście w nieszczęściu.