Pierwsi Polscy Przewodnicy w Karkonoszach…

Pierwsi Polscy Przewodnicy w Karkonoszach…

Wśród przewodników karkonoskich byli też Polacy. O pierwszym z nich pisze w swym pamiętniku Krystian Gotfryd
Assmann, opisując wycieczkę odbytą w roku 1788: z Sosnówki wzięliśmy przewodnika, który, jak nas poinformowano, był polskim szlachcicem. Żeby uniknąć prześladowań wyjechał z ojczyzny i osiadł tutaj. Nazwiska jego, które było głośne i pojawiało się nawet w gazetach tego okresu, nie chcę tutaj przytaczać. Myślę, że z wielu względów tak będzie lepiej... Cóż, dla polskich badaczy przez wiele lat to nazwisko nie było znane ... aż do roku 1971. Wtedy to Ryszard Kincel odkrył zachowane akta parafialne Sosnówki, obejmujące ostatnie ćwierćwiecze XVIII w. Okazuje się, że jest tam zapisany tylko jeden mieszkaniec wsi o polskim nazwisku: Jerzy Fryderyk Suchodolski. Nie znamy przyczyn jego emigracji, w Sosnówce natomiast poślubił Marię Rozynę, trudnił się szewstwem oraz oprowadzaniem turystów. Dzięki temu odkryciu R. Kincel stał się pierwszą osobą w Polsce, która na historii turystyki w Sudetach zrobiła doktorat i do swej śmierci w roku 2004 pozostawał największym autorytetem w tej dziedzinie.

Kolejnym znanym przewodnikiem polskim jest też mieszkaniec Sosnówki: Jan Gruszczewski. W roku 1812 wpisał się on do księgi pamiątkowej Śnieżki jako krawiec-meister ze Seydorf (dziś Sosnówka), posłaniec z tej wsi. Słowo posłaniec należy tu rozumieć jako przewodnik górski. Nie ma bowiem jeszcze takiego słowa w języku polskim, nie ma też jeszcze słowa niemieckiego Bergführer. Powstały one trochę później.

Trzeci znany przewodnik to Walenty Grzała, o którym pisze w swych pamiętnikach Zygmunt Bogusz Stęczyński i nazywa go już przewodnikiem. Miało to miejsce w latach 1844-45. Nie był on jednak przewodnikiem mianowanym lecz „dzikim”. Starosta powiatowy w Jeleniej Górze miał bowiem zalecenie, by do Korpusu Przewodników nie trafiali Polacy. Jednak pruska administracja miała tu do rozstrzygnięcia trudny dylemat: z jednaj strony obowiązujący zakaz zatrudniania Polaków, z drugiej należało zapewnić przybywającym turystom obsługę ze znajomością ich języka, a przecież Polacy przybywali tu licznie! Ubodzy wieśniacy nie znali też francuskiego, który mógł być użyty zamiennie wobec polskiej arystokracji. W efekcie tolerowano dziką działalność polskich przewodników, którzy chyba wykonywali swą pracę rzetelnie. R. Kincel znalazł bowiem sporo dokumentów na temat skarg turystów na obsługę przewodnicką z pierwszej połowy XIX w., ale ani jednej skargi na Polaka.

(Witold Papierniak –„Historia turystyki w Sudetach”)

foto - Samotnia nad Małym Stawem 8/2011

maria17

maria17 2012-05-02

Pozdrawiam serdecznie,M

airiam

airiam 2012-05-02

brawo Jarku i za fotkę i za tekst..:)) do świetnych informacji się dokopałeś..:)pozdrawiam i życzę miłego dnia ....:*))jak by tak w tych starych zapiskach poszperać to by jeszcze wiele ciekawych rzeczy wyczytał..:))

yoana1

yoana1 2012-05-02

Mieli o czym opowiadac :)
Cudne krajobrazy :)

sceller

sceller 2012-05-02

świetna fotka i opis, dziękuję :))
Witam i pozdrawiam serdecznie po przerwie życząc samych tylko radosnych chwil i miłych zdarzeń :)))

joju99

joju99 2012-05-02

interesujące

dodaj komentarz

kolejne >