Przytulam się do białego pnia,czuję jak krążą soki pod korą.Ustami muskam zielone gałązki,niebiańskie listki tętniące wodą.Brzoza wygina się lekko drżąca,cicho szuka mojego oddechu,pnie się wysoko,prawie do słońca.Otacza konarem w świetle zmierzchu,oddziela niewidzialną zasłonę.Tak trwamy razem w połączeniu i tylko oczy dalej płoną,bo chciałbym ciągle być w jej cieniu.
dodane na fotoforum: