marth 2009-11-02
Pewna żaba
była słaba
więc przychodzi do doktora
i powiada, że jest chora.
Doktor włożył okulary,
bo już był cokolwiek stary,
potem ją dokładnie zbadał,
no, i wreszcie tak powiada:
"Pani zanadto się poci,
niech pani unika wilgoci,
niech pani się czasem nie kąpie,
niech pani nie siada przy pompie,
niech pani deszczu unika,
niech pani nie pływa w strumykach,
niech pani wody nie pija,
niech pani kałuże omija,
niech pani nie myje się z rana,
niech pani, pani kochana,
na siebie chucha i dmucha,
bo pani musi być sucha!"
Wraca żaba od doktora,
myśli sobie: "jestem chora,
a doktora chora słucha,
mam być sucha - będę sucha!"
Leczyła się żaba, leczyła,
suszyła się długo, suszyła,
aż wyschła tak, że po troszku
została z niej garstka proszku.
A doktor drapie się w ucho:
"nie uszło jej to na sucho!"
/Jan Brzechwa/ :)
marth 2009-11-03
Tego wierszyka, Julko miła,
na pamięć się nauczyłam
w szkole podstawowej
i ciągle "mam go w głowie" :)
Polecam Ci wiersze Brzechwy,
można się śmiać bez przerwy :)
Życzę Jubilatce miłego wieczorku
i proszę, zostaw mi kawałek tortu :)