A z tą Bestyją to było mniej więcej tak…

Słońce coraz bardziej chyliło się ku zachodowi. Robiłam w tym czasie zdjęcie Bestyi (chciała foto do paszportu, czy dowodu… ;) a że nie stać jej było na profesjonalistę, ja musiałam wystarczyć…). Siedziała na trawce (swoją drogą… zawsze mnie zastanawiało, jak ona działa na owady ;) ). Wierciła się, jakby miała robaki w… odwłoku (?)… Coś na chwilę odwróciło moją uwagę, a wtedy obiekt zniknął z pola widzenia. Uznałam, że skoczył, np. do baru na małe bezalkoholowe (;)). Przyatakowałam jakiegoś kwiatka… Wtem mój aparat zaczął pojękiwać… Ku memu ogromnemu zaskoczeniu, połączonemu z wybuchem niespodziewanego i niekontrolowanego ataku śmiechu, okazało się, że Bestyja siedzi sobie na obiektywie i próbuje go wszamać. Nie miałam wyboru. Musiałam ratować aparat! Wzięłam Bestyję do ręki. Spodziewałam się, że zaraz mi skoczy i tyle ją zobaczę, ale nie… Chyba trawa zaczęła już na nią działać… ;)Na mojej łapie poczuła się jak u siebie w kuchni i po dokładnym obejrzeniu zawartości lodówki, przystąpiła do konsumpcji… Początkowo smakowała jej moja dłoń. Musiałam ją przepędzić na palucha (w nadziei, że nie należy do "smakoszy" i paznokcia, ani pierścionka nie ruszy), bo jeszcze chwila i polizałaby moje kosteczki… :/ A tu niespodzianka… Bestyja nie pogardziła nawet paznokciem… Musiała być szalenie głodna! Jaki z tego wniosek? TRAWA POBUDZA ŁAKNIENIE! ;)
Nie zamierzałam czekać, aż mnie pożre w całości, ale po kawałeczku! ;) Głośno krzyknęłam „BU!”, Bestyja się zlękła i spadła na ziemię. Wtedy, nie oglądając się za siebie, chyżo czmychnęłam do domu. Wkrótce mają mnie wypuścić z pokoiku bez klamek…

dodane na fotoforum:

• Natura
• Owady
• Kolory świata