W dzień czerwcowy, ciepły i piękny z pewnością. Gdy to na gałązkach Jabłoni świergotały ptaszki niewielkie z brzuszkami żółtymi, w pewnym domu kłopot wybuchł. Ach co za zgroza. Strach o tym myśleć, strach wypowiadać większy. Bowiem biedna kobiecina to pracy się wybierając czkawki dostała. Godziny mijały a ona nie ustawała. Tak więc anieliczka nasza kochana do karczmy zawitała może pomoc jakąś otrzyma w tym kłopocie strasznym. Jak tu pracować z czkawką taką gdy przez nią ręce aż się trzęsą. A więc drzwi przybytku otworzyły się z rozmachem. Be była wręcz przerażona nieznanym zajściem choć znała to zjawisko. " Karczmarko, karczmareczko" krzyczeć poczęła by właścicielkę tawerny przywołać. Gdy się zjawiła czknęła raz po raz i gestykulowała żwawo rękami energicznie przejęta swym małym problemem wcale tak naprawdę nie strasznym. Karczmarka kobiecina swojska, uśmiechnęła się spokojnie do Lahebe. Mówiła cicho starała się uspokoić obiecując przy tym ze za raz problem rozwiążą. Nieco już uspokojona anieliczka pozwoliła zaprowadzić się na stołek i posadzić. Siedziała grzecznie tylko nerwowo spoglądając na ściany. Dobrze że przybytek aż taki mały nie był, dało się wytrzymać w takim prostokątnym. I znów raz po raz czkawka dała o sobie znać. Nie czekała długo. Kobiecina wodę w szklance przyniosła i w pozycji pochylonej wypić kazała. Łatwo powiedzieć, dla dziewczyny łatwe to nie było. Brak skutku. A więc łyżkę cukru zjeść kazała. Też reakcji brak, czkawka jak była tak była nietknięta. Lahebe cierpliwa była wiec na kolejne pomysły czekała. Powietrze nawet wstrzymała choć nie na długo. Skutku brak. Karczmarka rzekła "Ino dłużej powietrze trza trzymać". Rzekła z przekonaniem lecz Be dłużej trzymać nie mogła. W końcu do przybytku jegomość trafił pół-demon. I już Anieliczka chcąc się kulturalnie przywitać widząc jakiej razy tak się przestraszyła iż za ladę czmychnęła i tylko oczy wystawały obserwując przez minut kilka uważnie. Zaś karczmareczka uradowana w dłonie zaklaskała wesoła " Ha!" zakrzyknęła gromko. Laheb nie spostrzegła że czkawka zniknęła pytająco więc spojrzała na młódkę w fartuchu. "Czkawka strachem pokonana". Odrzekła jej informacyjnie i już Be skakała szczęśliwie ale pół-demona nie wyściskała. Wydusiła z siebie "dziękuje" iż przestraszył ja łaskawie osobą swą i w poliki oberżystkę ucałowała i to w oba. Po czym karczmę radośnie opuściła.
https://www.youtube.com/watch?v=KCy928QJCDE
jagodaj 2009-02-12
Kochanie demonów jest dostatek...zapewniam...Niejednokrotnie mają postać anioła ale potrafią przerażać i to na pierwszy rzut oka......;)))))
anesca 2009-02-14
nieźle kochana :) nie taki demon straszny jak go opisują