[35469845]

"Na lekko pochyłym rynku w Sandomierzu, w odległości około 25 metrów na południowy wschód od narożnika ratusza, znajduje się drewniana konstrukcja z czterospadowym daszkiem, chroniąca dawną studnię.
Obudowa nie jest specjalnie stara, pochodzi z lat 70. XX wieku, ale wyznacza miejsce, w którym niegdyś rzeczywiście istniał szyb studni miejskiej.
Pierwotnie na sandomierskim rynku istniały dwa tego typu miejsca. Oczywiście obydwa dawno zatarły się w miejskiej przestrzeni, ale należy pamiętać, iż ich wykucie w grubej warstwie niewdzięcznego do wszelakiej współpracy pod tym względem lessu, na którym założone zostało miasto, pochłonęło masę pieniędzy i ludzkiego znoju.

Wykopanie sandomierskich studni było bardzo drogie. Podobno w XVIII wieku w Sandomierzu zapłacono za studnię 6000 złotych, a w tym samym czasie na Mazowszu kosztowało to 350-850 złotych. Zachowały się zapiski o studniarzu Hanuszu, sprowadzonym aż z Lubowli, który nie podołał powierzonemu mu zadaniu w wymaganym czasie.


Profesor Wiktor Zin twierdził, że tego typu obiekty, nawet zasypane, istnieją nadal i chyba jest w tym stwierdzeniu dużo prawdy.

Podczas wizyty u studni warto zwrócić uwagę na metalowy kołowrót, pochodzący z XIX wieku. Jest oryginalny i bardzo dobrze zachowany. Niewielu turystów zauważa jego swoistą ciekawostkę, absolutnie autentyczną - sygnaturę umieszczoną przez wykonawcę metalowej obręczy. Okazuje się, że żeliwny mechanizm powstał w Kamiennej (dziś zapewne to Skarżysko - Kamienna), w zakładzie Jana Witwickiego. "