To u nas nic nowego.
„Flejtuch" był już w słowniku Lindego.
W tomie pierwszym, na stronie sześćset pięćdziesiąt osiem,
Można sprawdzić, jeśli komuś wątpliwe wydaje to się.
Chociaż słownik Lindego to przeszłość odległa i głucha,
Przecież świadczy on o tym, że trudno nam było żyć bez "Flejtucha".
Jeśli potrzebny był "Flejtuch" w codziennej naszej mowie,
To znaczy, że flejtuchów mieliśmy u siebie mrowie.
Co gorsza, dzisiaj także flujtuchy egzystują
I gdzie się da – flejtuszą, (czy może - flejtuchują?)
Dość na tym, że niejeden nieźle się naklnie w duchu
Z powodu flejtuchostwa flejtuchowatych flejtuchów.
Najczęściej, proszę państwa, flejtuch ma to do siebie,
Że gdzieś tam napaskudzi...
Coś zacznie...
Coś rozgrzebie...
Nie skończy...
Nie zasypie...
Nie sprzątnie...
Nie dokręci...
Nie, nie z powodu złej woli
Ani z powodu złych chęci
I ani nie dlatego, że leży do góry brzuchem,
Ale po prostu dlatego,
Że jest po prostu flejtuchem.
Mnie też się tego wiersza nie chce porządnie dokoń- Czyć,
Jak inne są flejtuchy,
To ja nie mogę być?
L.J.Kern