To dopiero jest ambaras, w naszym domu mieszka – „Zaraz”
Nie zarazek i nie wirus, tylko „Zaraz” nam tu wyrósł.
Kiedy mama prosi dzieci, by wyniosły szybko śmieci,
to wychodzi ta poczwara i od razu słychać: – ZARAZ
Kiedy zaś o lekcje pyta (choć to sprawa pospolita),
to przez pokój się przewala, mamroczące cicho: – ZARAZ
Azor w pysku smycz już trzyma: – Chcę na spacer, nie wytrzymam!
Znów pojawia się maszkara, oczywiście mówiąc: – ZARAZ
Jest tych „zaraz” w domu chmara, ciągle słychac; „Zaaaraz”, „Zaaaraz”
„Zaaaraz” to i „Zaaaraz” tamto, „Zaaaraz” siamto i owamto.
Ale co by wtedy było, gdyby „Zaaaraz” zawróciło
i na nasze zapytanie: – Czy gotowe jest śniadanie?
– Czy uprasowane spodnie?
Mama nam przez dwa tygodnie dzień po dniu mówiła: – ZARAZ
To by dla nas był ambaras!
(H.Niewiadomska)