W drodze po uśmiech
Życie szyderczo zęby szczerzy,
wyniośle na nas patrzy z góry.
A przecież jeszcze chce się wierzyć
w te parę bajek i w te bzdury.
Siejesz zwyczajne dni przez przetak,
sklejasz z suchego piasku życie.
A przecież ciągle - tak jak dzieciak -
gonisz marzenia po błękicie.
Codzienność często pustką zieje -
tak w niej podobne wszystkie chwile.
A przecież ciągle masz nadzieję,
choć sama już nie wiesz - skąd jej tyle?
Nie wiesz co jawą jest, a co snem
na karuzeli życia w półśnie.
A przecież idziesz - i wiesz gdzie.
Tam, gdzie ci chcą darować uśmiech.