Wiecie? Tęsknię cholernie za Siwą :((
Naoglądałam się zdjęc Orszowej i naszło mnie na sentymenty ;(
Jezu, umarła 07.10.2008r. a czuję się jakby to było wczoraj...
Mam łzy w oczach. Doskonale pamiętam dzień, w którym ją kupiliśmy... Jechaliśmy po wspaniałą 8letnią klacz, zdrową, świetnie zajeżdżoną, źrebną tarantem i z licencją...
Na miejscu zastaliśmy 11 letnią, ochwaconą Siwkę, pasącą się na łańcuchu, z cholernymi odleżynami, wychudzoną, a przy niej śmigała przepiękna srokata Rusałka... No, ale jednak ją kupiliśmy. Fakt, była źrebna tarantem, ojcem Riviery.
Po kilku dniach do nas przyjechała, a nasza radośc nie znała granic... Klacz rzeczywiście była świetnie ujeżdżona, ale do hipoterapii i nie ruszyła z miejsca, jeśli nikogo przy niej nie było.
Ale wszyscy ją kochali. Niejednokrotnie leżało się z nią na łące. Raz nawet ze złamaną nogą, ale jednak. Była tak cholernie uparta i twarda w pysku, ale była tak cholernie kochana... Do niej poszedł każdy i nikt się jej nigdy nie bał.. No i była szczęśliwa, często odwiedzała Duffi'ego (karego ogiera, którego dostałam na urodziny). Aż 6 października o godzinie 23 zaczął się poród...Pobiegłam po tatę, on zobaczył,że jest k$!%#wa ŹLE!
Weterynarz zawiódł... Nie uratował jej, pękła jej macica... Wszystko jej porozrywało... A co najlepsze nie uśpił Jej! Następnego dnia z rana Perełcia wyjechała do ubojni, by zakończyc swą wędrówkę... (chwila przerwy na szloch...)
A co ze źrebięciem? Wyciągnęli z Perełki wspaniałą srokatą (Rivierę) Zuzię, która żyła AŻ miesiąc... Nawet nie znam jej dokładnej daty śmierci, wiem,że dwudziestego któregoś listopada...
No to by było tyle...
TĘSKNIĘ ZA TOBĄ PEREŁKO I ZUZANNO... BYŁYŚCIE NAJLEPSZE...
Ach no i od tamtej pory nie ma dla nas nic gorszego niż zbliżający się termin wyźrebienia...
A ja na bierzmowanie przybrałam imię ZUZANNA.
rudaa94 2011-07-04
:C
bianka1 2011-07-04
również przeżyłam już ciężkie porody i przypadki ale za każdym razem wierze , że będzie dobrze chociaż stersy mam . szkoda współczuje ci bardzo ;(
wenus67 2011-07-04
uuu :(( ;C
kokonie 2011-07-05
śliczna była
wielka szkoda ;(
asia90 2011-07-05
dzięki :D mi sie dzis snila moja pierwsza konska milosc.. KN :/ i tez mi teskno musze go odwiedzic :)
arika 2011-07-05
Chce mi się płakać po przeczytaniu tego ;/ wiem jak to jest stracić kogośś.... przykro mi [*] :((
Ile ją wsumie miałaś?
asia90 2011-07-05
no niestety :( ale wiesz on zostal sprzedany i ja nie moga bym zniesc informacji ze moze pojechac na rzez... on jest w dobrych rekach u takiego dziadka ale jak dziadek umrze to wiesz.. juz raz bymal u niego i zostawialm nr ze jesli by musieli go sprzedac to maja do mnie najpierw zadzownic
jasminp 2011-07-05
przykro mi [*]
ale życie i śmierć to naturalny proces więc trzeba się z tym pogodzić
kika5 2011-07-05
strasznie mi przykro.. :( powiem Ci, że jak czytałam tą notkę to sama miałam łzy w oczach...
oloska 2011-07-05
Przykro mi:(((
Ja też strasznie przeżywałam poród Haiti,a le na szczęście się udało. Wyrazy współczucia:((((
orszowa 2011-07-05
Eh.. Wiem jakie to okropne uczucie (o ile można nazwać to uczuciem... taka pustka... Nic... Echo...) stracić konia, mało tego.. przyjaciela, któremu się ufało, który ufał nam...
Jednak to prawda, że czas leczy rany.. Ale blizny pozostają do końca życia...
Ja całe szczęście nie musiałam się godzić na wyjazd do ubojni, po pierwsze nie byłabym w stanie, a po drugie w dniu, w którym Orsza odeszła miał przyjechać weterynarz żeby zakończyć nasze wspólne cierpienie...
Trzymaj się! Trzymajmy się razem ;)( ;*
aska1 2011-07-05
aj kupe lat mineło;(
galopki 2011-07-06
oj Kiniuś wiem jak to jest i jak to boli :( ale takie jest zycie, ktoś umiera by narodzić mógł sie ktoś :( współczuje Ci z całego serca :( bo tak samo jak Ty boje sie porodów :( nasza klacz też odeszła z winy weterynarza
lusii14 2011-07-09
szkoda jej wiem co czujesz tez straciłam swojego najlepszego przyjaciela kacpra i tez strasznie go kochałam i tesknie z a nim