Rajdowo.
No cóż. Prawie się nam udało. W połowie trasy Emek przestraszył się, gdy odkrecalam na nim wodę gazowana. Wyskoczył z czterech nóg w górę, a gdy już leciałam to jeszcze dostałam kopa w piszczel. Na szczęście kość cała. Przyjechałam jeszcze 5km i zwatpilam. Noga tak spuchla, że nie mieściła się w bryczesy. Monika przyjechała po mnie samochodem, a Ola wróciła na Emku do stajni. I tak (nie)zakończył się nasz pierwszy rajd. Ale absolutnie się nie poddajemy. Będziemy jeździć nadal, ja zakupie czaprak z sakwami :) i musze pić tylko wodę niegazowana. I damy rade :)
Emek nadal stoi w Lansadzie. Jak noga mi wydobrzeje to wrócimy do domu :)
A zdjęcie robione juz po zdarzeniu, dlatego bryczesy podciagniete.
marasia 2015-08-10
Jak najbardziej dobrze, jezdze na niej od 3 tyg i z jazdy na jazde widze jak robimy male kroczki do przodu :) W pazdzierniku jedziemy kadryl z 3 innymi osobami, wiec przygotowujemy sie ostro do tego :D