Pierwszym francuskim statkiem noszącym nazwę LA HERMIONE był okręt wojenny długości 65 metrów, zbudowany w Rochefort w roku 1778. Budowa tej jednej z czterech zamówionych przez króla szybkich, choć niezbyt potężnie uzbrojonych, fregat, trwała jedenaście miesięcy. Pozostałe nosiły nazwy COURAGEOUSE, CONCORDE i FÉE.
W roku 1779 powrócił do Francji młody arystokrata Gilbert Motier. Był ranny w Ameryce Północnej walcząc po stronie tamtejszych kolonistów o wyzwolenie spod brytyjskiego panowania. Ten młodzieniec to pleno titulo: Marie Joseph Paul Yves Roch Gilbert du Motier, Marquis de la Fayette, później popularnie znany jako Generał Lafayette. To francusko-amerykański bohater – mający w historii Stanów status wielce podobny do polskich generałów – Kościuszki i Pułaskiego.
Morskie próby LA HERMIONE zakończono w grudniu 1779. Tymczasem Lafayette, korzystając ze swoich swoich arystokratycznych koneksji, wyperswadował i załatwił u króla Ludwika XVI wysłanie Amerykanom, walczącym o niepodległość, zbrojnej pomocy pod swoim dowództwem. Miał wtedy 22 lata...
21 marca 1780 Lafayette wyruszył do Ameryki po raz drugi, właśnie na pokładzie L’HERMIONE i wylądował po 38 dniach żeglugi. Zawiózł Waszyngtonowi tajną jeszcze wiadomość, że z Francji przybywa na pomoc pięć fregat i ponad 5 tysięcy ludzi. Jeszcze w kwietniu został ze swoimi ochotnikami skierowany do obrony stanu Virginia – w randze dwugwiazdkowego generała majora czyli generała dywizji.
Po ostatecznym zwycięstwie Rewolucji Amerykańskiej markiz-generał powrócił do Francji. Jego dalsze losy, choć interesujące i związane z kolejną Rewolucją - Francuską, są już trochę poza naszym żeglarskim tematem. Może warto tylko wspomnieć, że był on współzałożycielem Francusko-Polskiego Komitetu Pomocy dla Powstania Listopadowego – żądał przyjścia Polsce z pomocą i zbierał składki na rzecz tego powstania.
HERMIONE też powróciła do Francji i nadal brała udział w starciach z British Navy. Jednak skończyła marnie w roku 1793 – jako wrak rozbity na skałach Croisic zatoki Biskajskiej koło Saint-Nazaire. Ale swoją ekspedycją z generałem Lafayette HERMIONE weszła do historii jako istotny element i fundament stosunków francusko-amerykańskich.
DRUGA HERMIONE
W każdym kraju morskim, prędzej czy później, znajdzie się grupa entuzjastów i miłośników tradycji gotowych poświęcić czas i energię aby zbudować replikę swojego historycznego żaglowca. Nie inaczej było we Francji. W roku 1997 stowarzyszenie „Hermione-Lafayette” rozpoczęło na nowo budowę XVIII-wiecznego okrętu LA HERMIONE. Tymi samymi metodami, z tych samych materiałów i w tym samym miejscu co oryginał; czyli w starym doku w Rochefort, Charente Maritime.
Budowa trwała nie jedenaście miesięcy ale siedemnaście lat. Tak znaczną różnicę można łatwo zrozumieć. Była finansowana ze składek, biletów wstępu dla zwiedzających, darowizn i innych społecznych akcji, a nie z królewskiej kasy. Koszt wyniósł 25 milionów euro. Przez te lata w budowie wzięło społecznie udział około 8 tysięcy fachowców - członków stowarzyszenia pochodzących nie tylko z Francji ale i Wielkiej Brytanii, Niemiec, Hiszpanii i Szwecji. A ponadto w XVIII wieku kwestie bezpieczeństwa pracy i konieczność przestrzegania przeróżnych innych przepisów nie miały jeszcze wielkiego wpływu na tempo pracy przy budowie...
Brytyjska Admiralicja udostępniła budowniczym ze swoich archiwów dokładne plany bliźniaczej francuskiej fregaty CONCORDE, które zostały starannie sporządzone po jej zdobyciu przez Anglików. Cały kadłub, tak jak oryginał, to wysokiej jakości drewno z 4000 dębów wyszukanych we francuskich lasach. W roku 2012 odbyło się wodowanie. W 2013 postawiono maszty.Rok 2014 to instalacja 19 żagli o łącznej powierzchni 2137 m². Pierwotny termin ukończenia budowy (2008) był przesuwany kilkakrotnie. Gdy w sobotę 6 września 2014 tysiące ludzi czekało nad brzegami rzeki Charente na zapowiedziane przejście skończonego statku z doku do właściwego portu handlowego Rochefort - nastąpiło jeszcze jedno, ostatnie spóźniene. Wyjście z doku okazało się zamulone i zbyt płytkie.
Ale w niedzielę, gdy przyszła wysoka woda, uroczystość wypadła znakomicie. Publiczność nadal nie zawiodła, z mijanego Arsenału oddano armatnią salwę honorową, załoga krzyczała „Hurra!”... Ta załoga to 70 osób. 15 żeglarzy zawodowych a pozostali to wybrani i wstępnie przeszkoleni ochotnicy z ok. 600 chętnych. Dowodzi nimi emerytowany kapitan marynarki francuskiej Yann Cariou. W kwietniu 2015 wyruszy śladami pierwszej HERMIONE i Lafayette’a do Yorktown, Virginia. A potem dalej wzdłuż wybrzeży USA w rejsie o charakterze typowo „PR”.
Nowa HERMIONE i jej takielunek, włącznie z działami, jest taki jak w oryginale. Liny są konopne, żagle lniane. Ukłon w stronę nowoczesności to dodatkowy napęd mechaniczny oraz elektryczny generator.
//www.youtube.com/watch?t=115&v=3labVPJOLzg