"mózg ludzki jest gliną w rękach hormonów...":)))

"mózg ludzki jest gliną w rękach hormonów...":)))

https://www.youtube.com/watch?v=9bUvQWbV_6I
Ktokolwiek by jednak wątpił, że w szaleństwie miłości jest wiele wyrachowania, powinien starannie zapoznać się z badaniami duńskiego biochemika Helmuta Nyborga. Jego zdaniem, ustalenie obiektu naszego zadurzenia jest zwykle wynikiem skomplikowanego wyboru. Badając poziom kobiecych i męskich hormonów, estrogenu i testosteronu, u rozmaitych ludzi, doszedł on do wniosku, że prosty podział na dwie płcie nie oddaje rzeczywistej złożoności naszego hormonalnego wyposażenia. Nyborg wyróżnił, w zależności od względnego stężenia dwu wspomnianych hormonów we krwi badanych osobników, pięć typów kobiet (El do E5) oraz pięć typów mężczyzn (od Al do A5). Ponieważ, jak to poetycko określił któryś z badaczy, "mózg ludzki jest gliną w rękach hormonów, które nadają mu ostateczny kształt", duński uczony doszedł do wniosku, że dobrana para kochanków powinna mieć podobny poziom testosteronu i estrogenu. Warunkiem harmonii duchowej jest więc harmonia chemiczna.

"Miłość nie okiem, lecz myślą ocenia, /Kupid ma skrzydła, jednak bez wejrzenia /Maluje się go" - pisze Szekspir w Śnie nocy letniej (przekład Macieja Słomczyńskiego). Choć może ta domniemana przez poetę wizualna ślepota miłości nie jest kompletna (wszyscy, przyznajmy to, zwracają pewną uwagę na wygląd obiektów swego pożądania), ma on niewątpliwie słuszność sugerując, że przy wyborze naszych uczuciowych partnerów kierujemy się czymś więcej niż wzrokiem. Wzrok nie jest oczywiście w stanie zanalizować hormonalnej kompozycji krwi niebieskookiej brunetki, siedzącej przy sąsiednim stoliku. Zadaniem naszego mózgu we wczesnej fazie znajomości z kandydatem (lub kandydatką) na długotrwały związek uczuciowy jest zresztą coś więcej niż prosta analiza biochemiczna - twierdzi antropolog Helen Fisher, autorka książki Anatomy of Love: The Natural History of Monogamy, Adultery, and Divorce (Anatomia miłości: historia naturalna monogamii, cudzołóstwa i rozwodu). Pierwsza faza eliminacji ma charakter kulturowy. Wizerunek naszego idealnego kochanka i erotycznie ekscytujące scenariusze zostają zakodowane w naszym umyśle we wczesnych latach naszego życia. Zanim osiągniemy osiem czy dziewięć lat, w naszym mózgu utrwalone zostają "miłosne mapy", matryce zmysłowo-intelektualne, które zawężają krąg potencjalnych obiektów erotycznego pożądania do osobników zdolnych przywołać pewne określone wspomnienia - zapachów, zachowań, typu poczucia humoru, a także, wbrew przekonaniu Szekspira, wyglądu. Nikt, oczywiście, nie zrekonstruował jak dotąd rzeczywistej "miłosnej mapy" i nawet w przybliżeniu nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie cechy innego człowieka wywołają w nas rezonans uczuciowy. Czy przyszły mąż będzie podobny do naszego ojca, czy może będzie pod pewnymi względami jego przeciwieństwem? Czy raczej zakochamy się w kobiecie spotkanej w letni wieczór na leśnej polanie, czy też w koleżance z pracy, z którą przez ostatnie tygodnie pracowaliśmy nad jakimś trudnym zadaniem? Czy zadecyduje o tym przypadek? Nie jest jednak przypadkiem to, że na ogół wiążemy się emocjonalnie z człowiekiem, z którym możemy się dobrze porozumieć, przy którym możemy czuć się bezpiecznie i który nie jest nam całkowicie obcy kulturowo.

Spotkanie tej jedynej, wybranej przez los osoby, z którą po wstępnym okresie burzliwej miłości możemy "żyć długo i szczęśliwie", nie jest niestety wśród ludzi zdarzeniem częstym. W istocie wśród wszystkich ssaków 97% gatunków nie praktykuje monogamii, a wśród uczonych nie ma zgody, czy człowiek należy do owych wyjątkowych 3%. Nie jesteśmy jednak niewolnikami naszej biologicznej natury i niezależnie od tego, czy ewolucja przygotowała nas do monogamii, czy nie, jesteśmy bez wątpienia zdolni dotrzymać wierności jednej wybranej osobie. Jest jednak faktem dobrze znanym i wielokrotnie opisywanym, że w miłości wczesna faza związku charakteryzuje się tak intensywnymi doznaniami, że liczni stają się prawdziwymi nałogowcami tego pierwszego zadurzenia i nie są zdolni do wytworzenia trwałej uczuciowej więzi ze swym seksualnym partnerem.

"Nałóg" jest tu całkiem stosownym terminem, ponieważ dziwne psychofizjologiczne stany towarzyszące zakochaniu wywołane są przez substancję chemiczną przypominającą swą strukturą i działaniem amfetaminę. Substancja ta, o nazwie fenyloetyloamina, ma własności odurzające, powoduje euforię, podniecenie, a także niepokój. Miłość nieodwzajemniona, odrzucenie naszych zalotów przez obiekt uwielbienia, może mieć fizjologiczne skutki podobne do tych, jakie wywołuje przerwanie przyjmowania narkotyku przez osobę uzależnioną.

W miarę upływu czasu, nawet jeśli nasz partner nadal darzy nas względami, poziom wytwarzanej przez organizm fenyloetyloaminy stopniowo się obniża. Jeśli początkowego zauroczenia nie zastąpi głębsze długotrwałe przywiązanie, romans może stracić swą atrakcyjność - wówczas zdarza się często, że w poszukiwaniu nowych wrażeń zwracamy się ku innemu partnerowi. Trwała niezdolność do przywiązania, do trwałego związku, może być pewnego rodzaju patologią o biochemicznym podłożu....cdnn

maattt

maattt 2010-01-22

a mama ma KOGOŚ I TEGO JEJ ŻYCZĘ!

pashtet

pashtet 2010-03-23

psychofizjologiczne stany towarzyszące zakochaniu wywołane są przez substancję chemiczną przypominającą swą strukturą i działaniem amfetaminę. Substancja ta, o nazwie fenyloetyloamina, ma własności odurzające, powoduje euforię, podniecenie, a także niepokój. Miłość nieodwzajemniona, odrzucenie naszych zalotów przez obiekt uwielbienia, może mieć fizjologiczne skutki podobne do tych, jakie wywołuje przerwanie przyjmowania
--------------------------------------------------------
Nikt lepiej nigdy nie opisał miłości. Chylę czoło...

pashtet

pashtet 2010-03-23

http://www.myspace.com/mainchaintheband
--------------------------------------------------------
Jeszcze tam nie ma najciekawszych rzeczy.
Mamy czasami wielkie różnice stylistyczne między utworami...

pashtet

pashtet 2010-03-23

(...) może mieć fizjologiczne skutki podobne do tych, jakie wywołuje
-------------
...odstawienie przed snem, a które odczuwamy po przebudzeniu...
---------------------
JA, JAKO jEDnostka psyCHiczniE niE DO zArŻnięCia
- nie OdCZuWaM IcH :)))))
-------------
...powodzenia, homo sapiens,,,
...czujcie, i tak życia wasze wątłe i krótkie, jak kilka moich dni...

kosmaaa

kosmaaa 2010-03-24

...jak kilka Twoich żyć przyjacielu...

dodaj komentarz

kolejne >