„- Wtedy wiatr mnie porwał i… rzucił na drzewo! A ja spadłem z drzewa i leżałem! – tłumaczył Prosiaczek. – I pomyślałem sobie, że to chyba już koniec i już nigdy nie ujrzę Kubusia ani Krzysia, ani Tygryska. I że skoro już mnie nie ma, to po co mam tak leżeć na twardej ziemi? Więc wstałem i poszedłem do domu.”