Dzisiejszy koń.
Wczoraj bardzo zły dzień. Tamiza okropnie chodziła, strasznie się zdenerwowałam przez całą tą jazdę.. Moje ukochane bryczesy przy wsiadaniu tak poszły na kolanie okropnie, że nadają już się tylko do wywalenia. Na sam deser pojechałam z Julą w teren.. Mość odwaliła niezły numer (nie mam ochoty opisywać zdarzenia) i znowu nadwyrężyła sobie to ścięgno z którym ma takie problemy, więc w połowie terenu wróciłyśmy się z kulawym koniem do stajni. Dzisiaj noga jej tak okropnie napuchła.. no porażka. Wyleczymy sobie (znowu) nogę i koń będzie już tylko chodził na padok bo nie ma sensu już ją męczyć.
Dzisiaj od rana obornik był wywalany więc wszystkie konie na padoku były. Pościągałyśmy z Julką pajęczyny z boksów i poszłyśmy do koni na padok. Wzięłam Tamizę (nawet jej nie czyściłam) i polonżowałam ją. Uczyłyśmy się chodzić drągi. Koń nie umie ich chodzi, skacze przez każdy po kolei (tak nawet te na kłus). Ustawiłam jej też na koniec mini przeszkodę którą parę razy przefrunęła XD
W środę chyba dopiero do koni.