z tych wszystkich długopisów, smyczy, latarek, breloczków, pendrivów, notesów, kalendarzy i całej reszty najbardziej przypadły mi do gustu właśnie KRÓWKI ;)
pierwszą służbową delegację do Warszawki (i to bez mojego osobistego szofeRa) uznaję za bardzo udaną, fakt faktem, że nie udało mi się dogonić rekordowego czasu dojazdu do stolicy Prezesa ale czas 2:50 z przerwą na kawę w MC jak na pierwszy raz uznaję za zadowalający.
"a po każdej nocy, nawet najciemniejszej zawsze wstaje dzień" - i tego się trzymamy i taka jest prawda ;)