+ historyjka z dzisiaj: a więc na swojej pętli zwanej Pleszów chciałem sfotografować już całkiem po ciemku dwa stojące wagony typu E1 i wtedy idzie jakiś naprany koleś w moją stronę od strony kanciapy motorowych. Poszedł on w krzaki, a zaraz za nim drugi podobny mu (czyli koleś na oko koło 40 – 50stki z wąsem) i również idzie w krzaki i w między czasie ucieka mi tramwaj linii 21 z kadru więc kadruje na odleglejszy wagon na linii 15. I wtedy wychodzi pierwszy facet z tych krzaków i każe mi schować aparat bo mi go rozwali. Ja oczywiście z pytaniem dlaczego mam schować aparat, a ten że tak i nie życzy sobie by mu robić zdjęcia i w ogóle tutaj. Ja zaprotestowałem i stwierdziłem, że dalej będę robić zdjęcia, oraz zgodnie z prawdą, że go na zdjęciu nie widać bo zdjęcie i tak mi nie wyszło (wyszło niewyraźnie, a dwa on był gdzieś za kadrem, ale nie ważne) no i on do mnie, że jak nie schowam to mi go rozwali (znów), a ja już wkurzony (bo mam podły dziś dzień), że daje, niech mi go rozwali, a on wtedy… zaczyna na mnie biec, a za nim jakieś dzieciaki w wieku 4 – 7 lat które teraz zobaczyłem i krzyk jakieś kobiety „nie przy dzieciach”. No nic dzieciaki go złapały więc to tyle z przytemperowania kolesia (bo szczerze to miałem ochotę mu zaj…ać i to porządnie, oraz trochę porzucać po ziemi) ale no nic, koleś usiadł na ławce koło kanciapy pracowników MPK, a ja schowałem aparat to plecaka i miałem odchodzić kiedy przyszedł do mnie drugi koleś z krzaków i z pytaniem co mi zrobił ten pierwszy. Ja, że nic i opisuję w skrócie sytuację, że robiłem zdjęcie tramwajowi, a tamtemu się wydaję, ze jemu i ten do mnie wtedy krzyczy… czy ja znam prawo i że bez podpisu gościa nie mam prawa robić zdjęć, ja kulturalnie jeszcze, że nie robię zdjęć jemu, ani jego koledze, a tramwajom, a ten dalej krzyczy że muszę mieć pozwolenie. Ja krzykiem mu, że prawo autorskie dobrze znam i żeby focić tramwaje nie potrzebuje zezwoleń, a ten do mnie czy znam prawo ulicy. Ja taki zamurowany, że drugi fighter się znalazł i przemilczałem to, a ten do mnie, że mi pokaże zaraz prawo ulicy. No to ja przyjąłem garde bo koleś na mnie szedł, ale okrzyki kobiety i tych dzieci by sobie dał spokój i później interwencja kobiety znów sprawiły, że nie doszło do żadnej walki. Poszedł on do swojego brata (bo jak krzyczał coś do mnie to zrozumiałem, że to jego brat) i coś tam się jeszcze odgrażali, ale olałem ich i poszedłem za budynek na ławkę i poczekałem już w spokoju na autobus do domu wkurzając się, że odkąd otwarli pub na tej pętli nie można spokojnie jak jest ciemno zrobić zdjęcia bo jak nie jakieś peenery to inne dziadki się dowalą. Tyle -.-
dodane na fotoforum: