pan Deszcz.
dziś odkryłam przez przypadek coś, co w pewnym sensie ubarwiało moje dzieciństwo...
pamiętam, jak kiedyś pożyczyłam od wujka książkę z grafikami, które z pozoru nic nie przedstawiały, ale gdy spojrzało się uważniej przedstawiały trójwymiarowe obrazki...
za początku denerwowało mnie, że nic nie widzę.
za jakiś czas widziałam już każdy wzór.
dziś, po wielu latach odkryłam, że nazywało się to stereogramy. i że jest tego pełno w internecie.
ach.
dodane na fotoforum: