Tatry mają swe wady: w czerwcu za dużo śniegu, w lipcu za dużo wody, w sierpniu za mało wody, we wrześniu przymrozki, w październiku dzień za krótki, listopad – szkoda gadać, grudzień dla masochistów, w styczniu strasznie zimno, w lutym zimno i lawiniasto, w kwietniu potwornie lawiniasto, w maju ma się wciąż mokre buty. Ale jedną rzecz mają w najprzedniejszym gatunku: ciszę.
Oczywiście nie w niedzielę, w południe nad Morskim Okiem.
stif56 2011-10-25
Święte słowa......to prawdą jest
bonga 2011-10-25
może kiedyś nastąpi odwrót?:)))
pamiętam siermiężność i małoludność Tatr z początku lat 80-tych- tylko ceny w schroniskach były o niebo gorsze:)))
gabbia1 2011-10-25
He,he, ale poleciałaś z poematem, ale w sumie masz rację prawie we wszystkim.Ja tylko dodam że pomimo tych niedogodności każdy zapaleniec górskich wędrówek pójdzie na szlak choć wiało, lało i mroziło.
bmator 2011-10-26
ten rok był troszkę inny - ale coś w tym jest co piszesz...
pozdrawiam serdecznie ;))
sapiens 2011-10-26
Tak, cisza w górach jest urzekająca... pod warunkiem że nie gwiżdże wicher, strugi deszczu nie walą w kapelusz, a pioruny nie biją seriami.