No i skończył się kolejny.
A faaaaajny był. Bez ludzi niemalże, bez komputera... :-)
Niby nic specjalnego, po prostu miałam wczoraj dużo pracy przy Chatce. Na szczęście nie padało, więc mogłam spalić wszystkie gałęzie porozrzucane po podwórku. Oj, nazbierało się ich sporo, szczególnie pod orzechem.
Posadziłam kwiaty, poprzycinałam zbyt wybujałe dzikie róże, zgrabiłam jelenie odchody ze ścieżki. W miejscu, gdzie mój płotek jest najniższy, tuż koło furtki, przytwierdziłam dwie rozłożyste gałęzie orzecha, ścięte jesienią przez Kasię. Tych nie spaliłam, wyglądają teraz jak małe drzewka rosnące przy płocie. Może powstrzymają jelenie na trochę, dziś rano za płotem były ślady racic, ale na podwórku już nie. Wymyśliłam, że posadzę tam dwa krzaki bzu, już maksymalnie podrośnięte.
A tujom jednak pomału odrastają „listeczki”, co bardzo mnie cieszy. Zuchy! :-)
Trochę się wczoraj napracowałam, ale wszystko to nieśpiesznie, z uśmiechem i przyjemnością.
Dziś rano, jak zwykle, wstałam o piątej.
Patrzę – a tam szósta!
Nie bardzo mnie przekonuje to przestawianie czasu, ale się dostosowałam, co tam. Zegarek tez nie oponował, tykał jak gdyby nigdy nic.
Na termometrze też cuda i dziwy od rana. Patrzę na temperaturę, a jej... nie ma!
Zero znaczy.
Sympatyczna kawulka na werandzie była, a jakże. Pochmurno, zimno, ale chwilę posiedziałam w mojej ulubionej ciszy. Zresztą, kawulka w mig stygła, wypiłam szybciorkiem, więc co będę siedzieć o suchej twarzy… ;-)
Spacerek niewielki też wykonałam, dziś wracałam pociągiem, więc do dworca ochoczo pomaszerowałam te 5 kilometrów, kilka krótkich, sympatycznych pogawędek z sąsiadami z doliny uskuteczniając po drodze.
Cóż, weekendy mijają, ale potem przychodzą następne.
Oby równie miłe. :-)
kotkii2 2017-03-26
pięknie opowiadasz... chciałoby się powiedzieć - mogłabym tak Cię słuchać i słuchać ;)) u mnie też było zero rano a i godzina mnie rano zaskoczyła, choć wiedziałam, że się przestawia, a jednak trudno było mi wstać ;)
dosiak 2017-03-26
Piękny weekend...ale pracy też dużo zrobiłaś - ale taka praca, nawet jak cłowiek zmęczony bardzo cieszy.....ja niestety nadal nie zaczęłam działkowania....może za tydzień - zobaczymy co czas przyniesie.....:)
anad60 2017-03-26
Tyyyle się działo...aż miło czytać Twoje
opowieści Mariolka....weekend był udany i fajnie *;*
Pozdrawiam :)
hellena 2017-03-26
Uwielbiam zapach palonych gałęzi, fajnie opowiadasz, śliczny widoczek. Pozdrawiam.
zosia1 2017-03-26
Mariolko, bardzo się cieszę, że miałaś cudowny weekend!!!!
Zdjęcie ze słonkiem, to chyba z wczorajszego dnia? A może u Ciebie i dziś tak pięknie świeciło?
Ja byłam dziś na wycieczce i zmarzłam :)))
Słoneczko wyszło dopiero w drodze powrotnej i nawet niebo zrobiło się błękitne.
Ale jestem szczęśliwa, że zobaczyłam moje góry!!!!
orioli 2017-03-26
Miło posłuchać a raczej poczytać o takim weekendzie.Pracowicie spędzałaś czas. Dobrze, że znalazłaś czas na zrobienie zdjęć. Lubię taką fotograficzną dokumentację, a ten moment, gdy wiosna znajduje się w blokach startowych, jest chyba najprzyjemniejszy.
Mój weekend skomasował się do jednej niedzieli, a i to połowicznie udanej - tak goniłam za stadami gęsi, aż "wpadłam" do wody.
amarea 2017-03-26
Te wszystkie prace ogrodowe, które wykonałaś dopiero przede mną :))
Ale reszta przeżyć podobna... zegar, temperatura, spacer i sąsiedzi ;)
Ciekawe zdjęcie :)
oliwkaa 2017-03-27
sympatycznie mijal czas ...
liiliii 2017-03-27
Piękny wiosenny kadr i bardzo ładnie z opisem...
Serdecznie pozdrawiam:)
lidia23 2017-03-29
uwielbiam weekendy:)
szczególnie jak jest ładna pogoda:)
a pracy -nigdy nie brakuje..ani w weekend ani w tygodniu..
kasiaaa 2017-04-09
fajnie opowiadasz...a na dodatek z przyjemnością się czyta tekst poprawny stylistycznie z interpunkcją na medal a i treścią ciekawą:-)