jakoś mi tak... cudnie że wiosna, że słonko i ciepełko a jednoczenie trochę smutno melancholijnie i refleksyjnie... 8 kwietnia umarł mój mąż... były mąż, pierwszy i jedyny... niby nic a jednak... już nie zadzwoni 3 razy w roku z pytaniem co u mnie... nie rozgrzeje mi telefonu do czerwoności gadając 2 godziny o "doopie maryni"
niby nic... a czuję pustkę...