Po wybuchowej parówce chciałem sobie, już na spokojnie w parku, przy historycznych murach miejskich, porozmawiać przez telefon, ale grupa trzech miejscowych "żuli", natychmiast przeniosła się od dwóch niedaleko siedzących na ławeczce starszych pań w moim kierunku, nagabując mnie "o odrobinę zbędnego mi siana, bym podkarmił ich konie".
Ponieważ odezwałem się w ich kierunku w niezrozumiałym kompletnie dla nich obcym języku - co wywołało chwilową u nich swoistą konfudację, którą sprytnie wykorzystałem, oddalając się w stronę pobliskiego pomnika, odkładając tym samym planowaną rozmowę telefoniczną, na później.
Copyright 4015 @ maska33