Przy porannej kawie obiecałem, że będzie dziś jeszcze coś, z "innej beczki".
Dziś kilka słów o ludzkich "słabościach".
Ponoć każde z Nas jakoweś posiada.
Czasem je mocno skrywa, czasem się z nimi obnosi, a czasem tylko wspomina mimochodem.
Ale to " mimochodem " wcale nie oznacza, że jest to coś mniej znaczącego , niż u tych, co się codziennie z tym obnoszą.
1) Kto od początku śledzi treść zawartą w mojej galerii, zapewne zauważył, że muzyka i Muza jako taka , często goszczą w moim fotoblogu.
Sam , w czasach mojego okresu dorastania miałem to szczęście, że w prezencie od dziadka otrzymałem dobre pianino szanowanej firmy "Neumayer" , z prawdziwą metalową płytą, z klawiaturą wykonaną z kości słoniowej i dwoma przymocowanymi do płyty czołowej tegoż instrumentu - mosiężnymi lichtarzami, na ruchomych, pięknie zdobionych - ramionach.
I z dwoma kluczami do strojenia.
Jednym słowem -klasyk na owe czasy!
Że co, że chwalę się?
Może....
Starszy brat zaś, już od mojego piątego roku życia, uczył mnie gry na gitarze.
Najpierw dwa chwyty:
"D-dur" i "D-7".
Marino Marini był już wtedy mój!
To były solidne jak na tamte czasy, podstawy, do ostrożnego wchodzenia w świat Polihymnii, czyli pod humanistyczne promieniowanie owej córki boga Zeusa i tytanidy Mnemosyne, jedynej w wieku mojego dorastania, (zaczytywałem się w mitach greckich ówczesnej muzy z orszaku Apollina) dostępnej w lekturze, nietuzinkowej muzy.
Długo by o tym pisać.
W czasach studenckich był udział i zdobyte nagrody w festiwalach piosenki studenckiej i turystycznej.
https://garnek.pl/maska33/36976007
Miłe wspomnienie, ale i ciekawe teraz znów wspólne spotkania, po latach.
Do dziś mam, i korzystam z kilku posiadanych instrumentów.
Pozwalają mi one,(gdy na przykład siądę do fortepianu "Kurzweil"), na całkowite oderwanie się od codziennych zmartwień, przykrych sytuacji, które jak wielu z Was , spotykają mnie też, na co dzień.
Zapominam wtedy, podobnie jak wędkarz, o zmartwieniach, już od tej chwili, gdy u niego spławik u wędki się uspokoi, po dalekim wyrzucie zanęty do akwenu .
Stąd też czerpię siły do codziennej, regularnej mojej aktywności.
Nie tylko tu - w garnku, pani "trollico".
Taka moja, prywatna, enklawa.
Wielu z Was to rozumie.
2) To był dopiero wstęp.
Napisałem go dlatego, by poszerzyć aurę na temat hobby "wariata" , co nie tylko wyszukuje w internetowych wydawnictwach i antykwariatach ciekawe pozycje książkowe, ale potrafi przez dwa lata szukać jednego, jedynego wydawnictwa muzycznego, które zawarło na krążku CD właśnie te dwa, z kilkuset dotąd wydanych i zapisanych przez Tych panów - utworów.
Mimo, że na tej płycie jest prawie dwadzieścia utworów, szukałem i kupiłem ją jedynie ( co ponownie podkreślam) tylko dla tych dwóch.
Dwóch, które Wam dziś prezentuję.
Twórcy Ci grali w różnych składach, w różnych znanych i bardziej znanych zespołach rockowych, ale te dwie kompozycje, aranżacje, instrumentacje i wokal nie maja sobie dotąd równych.
No, może jeszcze "The Beatles", podobnie potrafili skorzystać z przebogatej kultury Dalekiego Wschodu , zapisując podobną muzykę na niezapomnianej płycie "Klub samotnych serc, sierżanta Pieprza".
Zapraszam do wysłuchania w całości ( dla zainteresowanych) dwóch utworów, dla których zjeździłem internetowe aukcje.
A po dwóch latach poszukiwań- mam!
Tę jedną, jedyną w swoim rodzaju.
Przecież te utwory można odnaleźć także na innych płytach?
Czemu właśnie tę jedną , jedyną, wie tylko znawca tajemnicy tego właśnie zapisu dźwięku, w tej wytwórni nagraniowej, tych dwóch, przedstawionych tu przeze mnie utworów, a przede wszystkim zawartych w tych dwóch utworach skrywanych od lat "smaczków", które zaistniały podczas nagrywania tej właśnie płyty, w Londynie, w 1994 roku.
Nie byłem nigdy wielkim fanem zespołu "Led Zeppelin" , ale tych dwóch utworów - od zawsze.
Tę płytę kupiłem sobie jako prezent wakacyjny, Anno Domini - 2023 .
Płyta została wydana w Londynie w 1994 roku, przez firmę "Phonogram".
Zastrzeżenia firmy dotyczące rozpowszechniania powielania zapisu uwzględniłem, gdyż linki z zapisem tych dwóch utworów zapożyczyłem z portalu "You Tube".
Dlatego , nie będzie Wam dane, to co i jak tam zostało zapisane.
I przez kogo.
Mnie -tak ;-)
Ale już wiecie, że chodzi tu głównie o Jimmy’ego Page’a i Roberta Planta.
Zastrzeżenia co do prezentowania wizerunku egzemplarza zakupionej płyty, nie było.
Miłych wrażeń i skojarzeń podczas słuchania!
Rekomenduję wysłuchanie w słuchawkach.
"Pracuję od siódmej do jedenastej, każdej nocy
To już kierat a nie praca...
To nie w porządku, moim zdaniem
Zwykłym głupcem, głupcem jestem, wszystko z siebie daję.."
"Bywa, że płaczę.
Łzami ciężkimi, jak deszcz"
"W pracy od siódmej, siódmej do dwudziestej trzeciej,
i tak bez końca.
Moje życie to kierat, kierat, kierat…"
https://youtu.be/N_lSJ-0Gl7Q
I dostępne nagranie koncertowe.
https://youtu.be/4gT63xovuWE
Jeżeli wśród Was jest osoba, która wie , dlaczego ten egzemplarz płyty CD jest na swój sposób niezwykły, niech skomentuje.
Termin -nieograniczony.
Bo zadanie trudne, ale możliwe do rozwiązania, zwłaszcza dla dwóch pań, "detektywów".
Pozdrawiam wakacyjnie.
Copyright 4117 @ maska33
aam57 2023-07-28
Ja grałem rodzicom na "nerwach' ;)))
Moim zespołem był The Beatles, brata Stonsi
Wiadomo słuchałem i innych na "zakazanych" stacjach.
Piękne czasy ;)