tak ich nazywają. Wspaniali znawcy puszczy afrykańskiej, to znaczy: drzew, krzewów, ziela, liści, korzeni, ptaków, zwierząt, grzybów - tego wszystkiego co żyje, lata i porusza się w lesie.
Jedzą właściwie wszystko. Czas spędzaja na szukaniu żywności, polują i łowią ryby. Mieli swoje plantacje kakao, ale one dostały się do rąk prywatnego właściciela. Wypożyczyli te plantacje za kilka FCFA (pieniądze w Afryce środkowej), w zamian za alkohol, za kabel potrzebny im aby stawiać wnyki i łapać zwierzynę, za ubranie, czy też pożyczyli pieniądze... nie mając z czego zwrócić pozbyli się plantacji... wartych miliony FCFA. I tu jest wielki problem... dzisiaj widzą że zrobili błąd i chcą odzyskać swoje pola. Księża - misjonarze starają się im pomóc ale... w ten sposób sami się narażają , mogą nieźle oberwać - choć to i tak łagodne określenie - albo stracić... życie.
W Massea ich dzieci mają szkołę... około 35 dzieci. Bez plecaków, zeszytów, książek. W klasie... ławki i tablica. Do liczenia... patyczki. Ubrane są...o ile to jeszcze można zaliczyć do ubrania... Chodzą w tym w świątek i piątek, do kościoła, do szkoły, do lasu... aż porwie się i spadnie... Kobiety z wiosek wykorzystują dzieci do pracy na polu i na plantacjach... zapłatą są szmaty, stare sukienki, po prostu bardzo zniszczona odzież...
Pigmeje to ludzie zdolni...dzieci uczą sie czytać, powoli zaczynaja rozumieć, widzą co robi się z ich matkami i ojcami...jak ich się prostuje kijami, gwałci i rozpija...czy przyjdzie kres tym udrękom? Myślę, że tak. Muszą sami dochodzić swoich praw o ile nie chcą być parobkami.... Pewne sprawy oparły się o prokuratorę i już coś jest, ale to jeszcze daleka droga... do normalności.
dodane na fotoforum: