Pałac w Kurozwękach to jedno ze szlacheckich gniazd Rzeczypospolitej, zagubione na skraju ziemi sandomierskiej i kieleckiej, rodowa siedziba Kurozwęckich, Lanckorońskich, Sołtyków i Popielów. Stąd niegdyś pod wodzą wojewody sandomierskiego Mikołaja z Kurozwęk małopolskie hufce szły na Grunwald.
To z tego pałacu Stanisław Popiel, ostatni dziedzic Kurozwęk poszedł na wojnę. Przeżył w oflagu w Murnau, ale do rodzinnego gniazda już nie powrócił. Jego żona, gdy przyszli Rosjanie, wzięła co mogła i z dwojgiem dzieci uciekła na zachód.
Potem był manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, nastała nowa władza i Popielowie stracili majątek. Przez pół wieku Kurozwęki były państwowe, czyli niczyje. Pałac niszczał, zamieniał się w ruinę, park dziczał, dawną świetność zaczęły zarastać chaszcze. Ale Popielowie wrócili do Kurozwęk.
C.d.n.
dodane na fotoforum: