Legenda o poznańskich koziołkach (wg wikipedii)
Gdy mistrz ślusarski Bartłomiej ukończył swój zegar i miał go zaprezentować radzie miasta oraz wojewodzie, którego również zainteresowała ta uroczystość, miano jakoby wydać ucztę ku czci możnych panów. Podczas przygotowań do uczty nieuważny kuchcik spalił sarnią pieczeń, a nie chcąc, aby błąd wyszedł na jaw, ukradł na podmiejskiej łące dwa młode koziołki. Nie udało mu się jednak sprawy zatuszować, gdyż koziołki uciekły z kuchni i wbiegły na ratuszową wieżę. Ku uciesze gości zaczęły trykać się rogami (według jednej z wersji zwróciły uwagę zgromadzonych na malutki pożar, od którego mogło spłonąć miasto). Rozbawiony wojewoda darował winę kuchcikowi, koziołkom życie, a mistrzowi Bartłomiejowi nakazał dołączyć do mechanizmu owo "urządzenie błazeńskie".
dodane na fotoforum: