Legenda o koziołkach poznańskich
Działo się to Roku Pańskiego 1551. Na ucztę do Poznania zjechać mieli wielmożni goście. Okazja była nie lada, oto bowiem mistrz Bartłomiej zaprezentować miał swoje dzieło – nowy zegar na ratuszowej wieży.
Przygotowywano więc wielką ucztę i liczne zabawy. Zdarzyło się jednak tak, że kuchcik Pietrek, przez nieuwagę, czy lekkomyślność spalił piekącą się na ruszcie sarnę. Chcąc ratować swoje dobre imię, polecił mu tedy kuchmistrz poznański, imć Gąska, by czym prędzej pobiegł do kramu rzeźnickiego i przyniósł mięso na nową pieczeń. Tego dnia, jak to przy niedzieli, kramy były jednak pozamykane. Już myślał Pietrek, że zbierze od imć Gąski rózgi, kiedy naraz spostrzegł pasące się nieopodal miasta dwa tłuste, białe koziołki. Nie myśląc długo chwycił je za powrózki i pobiegł ze zdobyczą do miasta. Gdy już znalazł się w ratuszowej kuchni, rozwiązał koziołki i zajął się ogniem. Nim się spostrzegł, koziołki czmychnęły prze otwarte drzwi kuchni prosto na wieżę zegarową.
Jakież było zdziwienie wszystkich zgromadzonych, gdy oprócz dumy mistrza Bartłomieja, pod zegarem na wieży dostrzegli trykające się koziołki.
Na pamiątkę tego wydarzenia burmistrz i wojewoda polecili Bartłomiejowi wzbogacić zegar o mechanizm z koziołkami. Tak też się stało i od tej pory o każdej pełnej godzinie na wieżę zegara wychodziły koziołki i bodły się rogami ku uciesze gawiedzi. I tak zostało do dziś.
Legenda znaleziona na stronie : https://www.poznanczyk.pl/legendy.html
dodane na fotoforum:
troll50 2012-02-26
Dospoda Pod Starymi trykami:)))))