Tak było fajnie - pozwolili mi pobiegać bez smyczy po mojej ulubionej łące. Byłam całkiem grzeczna, najpierw dwa kółka jak szalona a później już spokojnie.
Na drugi dzień znowu - no i klops. Chciałam im zrobić niespodziankę i przyniosłam kurę z pobliskich działek. Nie spodobała się. Wyrwali mi ją z paszczy i pędem chcieli się ulotnić, chociaż strasznie się opierałam. No i od tygodnia już tam nie chodzimy - a przecież jeszcze parę zostało i może wybrała bym jakąś ładniejszą.
dodane na fotoforum: