[10197268]

Skarbnik żyje sobie gdzieś w opuszczonych chodnikach śląskich kopalń i od od czasu do czasu ukazuje się górnikom. Czasami niczym się od nich nie różni: zjawia się ubrany jak oni, z górniczą lampą i kilofem w ręku. Niekiedy przybiera postać starca z długą, siwą brodą. A bywa też i tak, że wciela się na przykład w mysz lub inne żyjące w kopalni stworzenie.

Różnie go górnicy przedstawiają i różnie o nim powiadają. Podobno nieraz górnikowi drugie śniadanie podbierze, nieraz połowy zarobku zażąda, by się za to baryłką złota odwdzięczyć, nieraz też pokład najlepszego węgla pokaże i przed niebezpieczeństwem ostrzeże.

Tak też bywało z tym górnikiem, co to małymi wagonikami węgiel z przodka do szybu przewoził. Toczyły się te wagoniki po szynach, toczyły, pogwizdywał sobie górnik raźno, aż ty nagle widzi przed sobą światłość od górniczej lampki bijącą. Ktoś mu na drodze stanął i dalej jechać zabrania. Zatrzymał górnik parowozik, który wagony popychał, biegnie do przodu, a tu nikogo. Ani żywej duszy, ani światła. Obejrzał wagonik, po wagoniku, zajrzał do wszystkich załomów i zakamarków - i nic.

- Był i go nie ma - drapał się po głowie wózkarz. - A może mi się przywidziało? Może się na chwileczką zdrzemnął.

Nie znalazłszy na te pytania odpowiedzi, ruszył dalej. Nie ujechał jednak daleko, bo oto znowu jasne światło poraziło mu oczy.

- Teraz nie śnię - powiedział głośno, żeby nie mieć do tego wątpliwości, i krzyknął przed siebie: - Hej, coś ty za jeden? Dosyć tych figli, bo za trzecim razem wózków nie zatrzymam i za to, co się stanie, nie odpowiadam.

Ponieważ nikt mu nie odpowiedział, a światło zgasło, górnik ponownie uruchomił parowozik, co nieco do samowara podobny.

Ledwo ruszył, a lampa po raz trzeci oślepiła go jaskrawym światłem. Tym razem nie zdążył jednak zahamować. Tajemnicza lampka z brzdękiem uderzyła w wyrobisko i zgasła, a jednocześnie nieludzki krzyk wypełnił korytarz.

- O, Boże! - wyszeptał górnik.- Zabiłem człowieka... A może on jeszcze żyje? - dodał z nadzieją w głosie.

Chciał biec z pomocą, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Dopiero po chwili odzyskał w nich władzę i rozjaśniając sobie drogę własną lampką, ruszył ku pierwszemu wózkowi.

I po raz trzeci zdumienie wypełniło jego oczy. Znowu ani śladu lampy, ani ślady ofiary.

- Na pewno mam gorączkę - stwierdził górnik i dotknął czoła, na którym rzeczywiście pojawiły się kropelki potu. - Podepchnę wózki do przodka - pomyślał - i poproszę sztygara o wolne.

Parowóz jeszcze raz sapnął, stuknęły wagoniki i potoczyły się naprzód... I nagle rumor straszny zagrodził im drogę. Ze stropu posypały się zwały węgla, z trzaskiem pękały stemple, czarna chmura pyłu uderzyła w przerażonego wózkarza.

- Przecież mogłem się tam znaleźć!...- wykrztusił. - Gdyby nie to światło na drodze, miał bym tam swój grób!...- I po chwili dodał: - To on mnie uratował - Skarbnik!

Szybko wycofał wózki, aby sprowadzić pomoc dla tych co na przodku pracowali. Nie zapomniał jednak, by w podzięce Skarbnikowi swoje drugie śniadanie zostawić.

dzinia

dzinia 2010-06-20

Kolejna myśl przyfrunęła; usiadła na
marzeń gałęzi.
Nie bój się, nie ucieknie. Pewnie dużo
czasu tam spędzi.
Czym może być? Miłością? Wielką, daleką
podróżą?
Zastanów się nad tym, pomyśl, nim wrota
snu się zaburzą...Dobranoc...:)))pięknych snów...:))))

dorotti

dorotti 2010-06-20

u mnie sporo, jak widać mam je na co dzień-:)p.

majamaj

majamaj 2010-06-20

miłego wieczorku .....życzę

ladyf

ladyf 2010-06-20

Milusiego niedzielnego wieczorku :)))

wie47

wie47 2010-06-20

prawdfziwa ta historia wiem coś o tym:):)...z górnikami widze sie każdy dzień ...hehe...w końcu pracuję w górniczym przedsiębiorstwie juz ponad 20 lat:)..z górniczym pozdrowieniem ze śląska z rybnika :)

katakum

katakum 2010-06-21

Świetna historia ... pozdrawiam

ada19

ada19 2010-06-21

Całość śliczna

beata1

beata1 2010-06-21

•*'"*•,.*•.¸_¸.•* ..*•.¸_¸.•*
...*•-•* DZIEŃ DOBRY...
Ciesz się z każdej chwili,
która życie Ci umili...
Ja to właśnie teraz robię
i pamiętam również o Tobie...
Wiem, że sercem jednoczy się ludzi
gdy dobroć w nas się budzi...
Więc nie trzeba się wielce natrudzić...
by spotkać i tutaj wspaniałych ludzi...

dzinia

dzinia 2010-06-21

Największa wartość człowieka
Jeśli na niego ktoś czeka.
Jeśli od progu go wita,
Jeśli o zdrowie się pyta.
Wtedy najlepiej się czuje,
Nie tylko dla siebie pracuje.
Wszystkim może się dzielić,
Aż chce się wtedy weselić....
*”˜˜”*°•._˜”*°••°*”˜_.•*”˜˜”*°•.

oya04

oya04 2010-06-28

Ladna opowiesc ,, pozdrawiam serdecznie :)

cocomo

cocomo 2010-10-03

Ciekawe opowiadanie i fajna fotka.... pozdrawiam.

hasedi

hasedi 2010-10-06

Re: Jeśli szydełkujesz ..to proszę ..możemy spróbować coś wspólnie zrobić na garnku :)

dodaj komentarz

kolejne >