Po śladach tęsknoty dojdę do miejsca,
w którym nasze razem odziewało się boleść chwili
W ranie czasu zanurzę omdlewające chude palce
niech się spalą
Kikutem dłoni podeprę ołowianą głowę
i będę przygryzać ołowiane wargi,
i będą się sypać ołowiane łzy
A potem jedną zapałką obrócę w proch tęsknotę,
by już nigdy więcej nie dojść do miejsca,
w którym nasze razem
odarte ze skóry
ze wstydem nagości
rzuciło się w przepaść