Skrzydlate marzenia

Skrzydlate marzenia

Paralotnie, parasamoloty, samoloty ultralekkie i specjalne, a nawet jeden wiatrakowiec – to duma zapaleńców z siedleckiego aeroklubu. Co roku, od wiosny do wczesnej jesieni siedlczanie mogli oglądać je na własne oczy. Wraz z nadejściem jesiennych chłodów pojazdy były zamykane w hangarach aeroklubu, tam czekały do wiosny – do czasu, kiedy znów mogły wzbić się w niebo. Tym razem jest inaczej. Po zakończeniu sezonu, jak co roku, maszyny wprawdzie trafiły do hangarów, jednak nikt nie wie, czy aeroklub wiosną nadal będzie funkcjonował. Po dziesięciu latach działania, decyzją magistratu klub musi opuścić swoją siedzibę.

Klub powstawał dziesięć lat temu z inicjatywy grupki zapaleńców. Członkowie aeroklubu zapytani dziś o nazwiska inicjatorów jego utworzenia nie potrafią wskazać jednej konkretnej osoby. Padają nazwiska: Krzysztof Giziński, Janusz Filipek, Cezary Paczuski, Mirosław Izdebski, Mieczysław Chromiński, Bogdan Ługowski. Obecnie klub liczy trzydziestu członków. Najstarszy to osiemdziesięciolatek Tadeusz Maksymiuk, najmłodszy – Jakub Zieliński ma 16 lat. Aeroklub składa się z czterech sekcji: modelarskiej, paralotniarskiej, motolotniarskiej i samolotowej.
- Nasze modele stworzone przez członków sekcji modelarskiej stały się sławne na całą Polskę, zagrały w „Ranczu” - bawiły się nimi dzieci filmowych Solejuków - cieszą się modelarze. Kiedy zakładali klub, mieli już nawiązane pierwsze kontakty. To były pierwsze lata powszechnego używania internetu. Za pośrednictwem sieci nawiązali kontakt, skrzyknęli się. Szybko przyłączyli się do nich hobbyści z okolicznych miast: Łukowa, Sokołowa i Węgrowa. Ówczesne władze Siedlec widziały potrzebę funkcjonowania aeroklubu. Pomogły w znalezieniu miejsca na siedzibę. Hobbyści zajęli budynki należące do Akademii Podlaskiej, znajdujące się pomiędzy ulicami: Kazimierzowską i Bema a siedleckimi błoniami. Zagospodarowali uczelniane obiekty, dobudowali jeden hangar, stworzyli własną sieć radiową. - Aeroklub to dzieło członków klubu, którzy stworzyli go za własne oszczędności, własnym sumptem – mówi Janusz Filipek. Lotnisko, które zagospodarowali na swoje potrzeby, na co dzień przydawało się nie tylko im samym. - Coraz częściej pełniło ono funkcję nie tylko lotniska aeroklubowego, ale i biznesowego. Zdarzało się, że lądowali na nim biznesmeni, którzy przylatywali tu na rozmowy do większych firm. Bywało też, że z naszego lotniska korzystały osoby, które chciały szybko dostać się do jednego z sąsiednich miast. Jeden z takich samolotów przyleciał z Gdańska i przywiózł uczestników turnieju szachowego rozgrywanego w Łukowie – opowiada Janusz Filipek. Klub się rozwijał. Siedlczanie brali udział w wielu zawodach w Polsce i na całym świecie. Przywozili nagrody z zawodów odbywających się na Węgrzech i na Litwie. Jeden z członków klubu, Mirosław Dyl, w 2007 r. zdobył tytuł Mistrza Polski w paralotniarstwie. Przegraliśmy z piłką nożną Niestety, na razie wszystko wskazuje na to, że ten sezon będzie ostatni. Aeroklub musi się przeprowadzić z powodu planów budowy stadionu na siedleckich błoniach. Stadion ma powstać w miejscu, gdzie od dziesięciu lat mieści się aeroklub. Jeśli pozwolą na to warunki pogodowe, to budowa ogromnego, składającego się aż z czterech boisk, stadionu rozpocznie się już w styczniu. Aeroklub do tego czasu musi zmienić adres. Samo przeniesienie hangarów i zagospodarowanie lotniska może kosztować aeroklub nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jednak to nie koszty przeprowadzki, ale brak miejsca na nową siedzibę, są w tej chwili największym problemem. Lotnicy potrzebują działki długości minimum tysiąca metrów i szerokości pięćdziesięciu metrów. Lecz to nie wszystkie wymogi. W pobliżu działki nie może być dodatkowo drzew ani linii energetycznych - Obawiamy się, że nie będziemy mieli miejsca na lotnisko. Lotnisko musi spełniać pewne kryteria. Zastrzeżenia do nas mogą mieć różni ludzie, wszyscy ci, którym nasze hobby nie leży na sercu - obawia się Cezary Paczuski. Jego obawy podziela większość członków aeroklubu. Członkowie aeroklubu nie chcą tracić czasu, intensywnie szukają nowego miejsca. W ciągu ostatnich miesięcy odbyli wiele spotkań, przeprowadzili mnóstwo rozmów. Na razie bezskutecznie. Pomoc w znalezieniu nowego lądowiska obiecywało miasto, jednak nie udało się. – Niestety okazuje się, że na terenie Siedlec po prostu nie ma takiego miejsca – przyznaje Tomasz Marciniuk. Członkowie aeroklubu nie chcą rezygnować ze swoich pasji. Zapowiadają, ze terenu dla lotniska będą szukać na terenie gminy Siedlce. - Przegraliśmy z piłką nożną, ale nie tracimy wiary. Liczymy, że miejsce dla nas jeszcze się gdzieś znajdzie – mówi J. Filipek.

coeur

coeur 2011-04-22

Doskonałe technicznie i świetnie wykadrowane :)

dodaj komentarz

kolejne >