Okolice Sandomierza. Letnia pora.
Już tylko oczek wody niewielkie ilości
odbijają błękit nieba wśród kikutów drzew.
obrośniętych szmatami i brudem z nędzy rogu obfitości.
Marny dobytek widzę porzucony precz.
Zdziwiony odmianą w krainie ogrodów
opuszczam te pola i sady i przykrą woń szlamu.
Szukam atrakcji w schludności miejskiej zabudowy;
w rynku, - wspomnień z młodości: pytam o dziewczynę.
Spaceruję między przyjezdnymi; żona znużona siada na ławce,
stąd wskazuje na instalację: worki z piaskiem nad nimi plansze.
Nie lubię ostentacji(!), ale podchodzę i wiem, co zobaczę:
wody zachłannie rozlane, dachy domów wyznaczają we wsi drogę,
ludzi na łodziach, zwierzęta uciekające i sprzęt gnijący.
W pobliżu kotwica z łańcuchem wzniesionym.
Chwytam ten żelazny symbol nadziei – jak drabinę Jakuba!
Spoglądam w niebo - a to się urywa
- dwa metry ponad chłopa - iluzja nadziei znika…
Pomoc zalanym (z)nikła a może tylko symboliczna
…i bolesna muzyka komarów.
Sandomierz. Letnia pora.
- dedykuję „Desideo” mojej garnkowej muzie
dodane na fotoforum:
desideo 2010-11-11
Kto jest szczęśliwy, innych uszczęśliwi, życzę z całego serca**())
Pozdrawiam , miłego świątecznego dnia**))
mirmar 2011-07-18
- Niestety w chwili powstania zamysłu dedykowania wiersza "desideo" już nie żyła. Jej galerię przez jakiś czas podtrzymywała siostra.