Wielka i potężna twierdza na polskich Kresach"- tak o Jazłowcu pisali kronikarze polskiego Wschodu. Z historycznych przekazów wynika, że istotnie w czasach świetności Rzeczypospolitej Jazłowiec stanowił twierdzę porównywalną z Kamieńcem Podolskim, nie bez powodu zwanym "Kluczem Podola". Jadąc do Jazłowca warto zapoznać się z tymi przekazami , bo dzisiejszy Jazłowiec to niestety niewielka i trzytysięczna mieścina. Trzeba mocno wysilić umysł, by wyobrazić sobie, jak wyglądało to kwitnące niegdyś miasto, w którym Ormianie osiedlili się już w XIV w., doceniając jego położenie na głównym szlaku handlowym Wschód - Zachód. Dopiero po bliższym zapoznaniu się z osadą , ślady jego dawnej świetności zaczynają być czytelne. Większość ludzi, którzy pierwszy raz zawitają do Jazłowca, rzadko zresztą, zastanawia się nad jego historią. Każdego przede wszystkim urzeka jego malownicze położenie. Jest on bowiem usytuowany w jarze dwóch krętych rzek Jazłowczyka i Olchowca.Obecnie zgodnie z tradycją stworzoną w Jazłowcu przez Siostry Niepokalanki, miasteczko staje się ponownie ośrodkiem ruchu pielgrzymkowego i ekumenicznego, a także turystycznego. Sprzyja temu fakt, że od samego początku Matka Boża Jazłowiecka cieszyła się kultem nie tylko wśród Polaków obrządku rzymskokatolickiego, ale i Rusinów - Ukraińców grekokatolików. W okresie sowieckich prześladowań jej kult jeszcze bardziej się wzmógł. Obecnie zaś grekokatolicy z okolic Jazłowca uznali Pannę Jazłowiecką za swoją Patronkę, a grób Marceliny Darowskiej otoczyli nie tylko stałą opieką , ale czcią. To dobrze rokuje na przyszłość.
Władze ukraińskie też zdają się popierać powrót osady do korzeni. Zadecydowały m.in. o jej powrocie do dawnej nazwy. Obecnie Jazłowiec znowu jest Jazłowcem, choć po ukraińsku nazywa się Jazłoweć.