Tak było. Niecały kilometr na minutę, więc to wszystko trwało w powietrzu dość długo, by mogło zapaść z pamięć; odcisnąć się jak miliony innych obrazów, które potem nosi się w sobie i dlatego człowiek przypomina obłąkany fotoplastykon, a życie podobne do halucynacji, bo nic z tego, na co się spojrzy, nie jest takie, jakie jest. Zawsze coś prześwieca spod spodu, wypływa na powierzchnię jak kropla oliwy, opalizuje, mieni się i wabi jak diabelska sztuczka, błędny ognik, pokusa, której nie ma końca. Niczego nie można tknąć, by nie poruszyć czegoś innego. Jak w starym domu, gdzie wystarcza ciche stąpnięcie, a dwa pokoje dalej w kredensie dzwoni szkło. Tak działa umysł i tak chroni od szaleństwa, bo przecież nie dałoby się żyć, gdyby zdarzenia tkwiły w czasie jak gwoździe w ścianie. Pajęczyna pamięci spowija głowę i teraźniejszość przez to również jest mglista i ma się pewność, że zmieni się w przyszłość prawie bezboleśnie.
A. Stasiuk, Dukla
dodane na fotoforum: