pozdrawiam...
Róża kole
Zaledwie zaświeciło kilka promyków
jeszcze z nieba kropelki spadały
Andzia, niecierpliwe dziewczątko
rankiem boso po ogrodzie biegała.
Róże w gazonach nęciły zapachem
dziewczyna z uśmiechem je ścinała
trzymając w dłoni tę najpiękniejszą
nie chcąc w paluszek się ukłuła.
Po ścieżce w wodzie chlapiąc stopami
w ustach trzymając zakrwawiony palec
biegła do domu obolałe miejsce opatrzyć
na progu minęła zatroskaną mamę.
Smutna, zapłakana przy oknie stała
przez szybę na ogród spoglądając
w uszach brzmiała przestroga mamy
- róża kole droga córuś, musisz uważać.
Przyszła jej taka myśl do głowy:
miejscem urodzenia róż jest ogród
są jego najpiękniejszą ozdobą,
w wazonie żywot kończą po tygodniu.
/Autor: wena48 /