18.12.´17
Ballada o piecu
O starym piecu jest to ballada,
którą wieczorem sam opowiada.
W blasku płomieni i iskier żaru,
opowieść rodzi się ze słów paru.
Gdy sto lat temu dom murowano,
to piec kaflowy w izbie stawiano.
Wezwano zduna bardzo sławnego,
by piec postawił domu godnego.
Kafle z Opoczna aż sprowadzono,
glinę z Kalisza doń przywieziono,
a zręczne ręce mistrza starego,
stworzyły cudo fachu zduńskiego.
Lecz wszelkie trudy się opłaciły,
bo gdy na świecie mrozy chwyciły,
piec za staraniem rąk gospodyni,
wnet ciepło w izbie całej uczyni.
I jeśli tylko są narąbane,
zapasy drewna niewyczerpane,
to w piecu ogień dziarsko buzuje
i z mrozów wszelkich się podśmiewuje.
Więc chyba sami już o tym wiecie,
że gdy zimowe przyjdą zamiecie,
nawet pierzyna ciepła wam nie da,
bez pieca wtedy jest straszna bieda.
Ten piec do dzisiaj w tym domu stoi
i żadnych mrozów się nikt nie boi,
gdy się przyjedzie i w nim napali,
mróz bez szemrania się w mig oddali.M.N.