jak stal albo jak dąb. A my – z gliny. W niej tu i ówdzie kawałek szlachetnego marmuru, nierdzewnej stali. Obiecujemy i zapominamy. Jesteśmy pewni i wątpimy. Angażujemy się i odstępujemy. Podziwiamy i gardzimy. Grzeszymy i żałujemy.
Chcielibyśmy, by bliźni nasi byli jak te posągi ze spiżu, z marmuru albo z betonu. A oni tacy jak my: z gliny. Tylko trochę w nich szlachetnego kruszcu. – I przyrzekają, a potem nie dotrzymują. I są wierni, a potem odchodzą. I kochają, a potem zdradzają. I są cyniczni we dnie, a płaczą po nocach. Upadają i znowu się podnoszą.
— Ks. Mieczysław Maliński
Taborskie skały