Kuba w nowym domku.
Tak o nim pisaliśmy:
Kuba to koci fenomen – zwykły, nie za ładny, bury – słowem „kot podobny do nikogo”. Taki, co to się zlewa z tłem, kiedy przebiega. Został zauważony dopiero wtedy, gdy po spotkaniu z samochodem nie miał siły wstać z pobocza. Okazało się, że ma stare złamanie miednicy i całkiem nowe złamanie kolana. Podobno, żeby kości kota się zrosły wystarczy, żeby były z kotem w jednym pomieszczeniu.
Tak więc Kuba razem ze swoimi kośćmi, drutami, śrubami, szwami i opatrunkiem został zamknięty na czas rehabilitacji w klatce wystawowej. I znowu niczym się nie wyróżniał – siedział, nie interesował się gipsem, wszystko zjadał, nie miauczał bez sensu. Po prostu zdrowiał.
Niestety, pod koniec leczenia przyplątał się wirus – taki, co to zabija w mgnieniu oka. Ale nie Kubę. Chłopak się zaparł i postanowił pokazać wszystkim, że jak się chce, to się potrafi. Dzielnie i bez protestu znosił wszystkie zastrzyki, tabletki i inne dziwactwa, które tylko człowiek potrafi wymyślić. Tak przywykł do wizyt w lecznicy, że sam o określonej godzinie ładował się do kontenerka i czekał na transport.
Teraz te wszystkie problemy są już wspomnieniem, Kuba jest zdrowym i przemiłym kotem. Jest już wykastrowany i zaszczepiony a po złamaniu pozostał niewielki niedowład tylnej łapy. Dlatego Kuba jest kotem bardzo spokojnym, nie szaleje na firankach, nie wspina się po meblach. Ceni sobie spokój i wygodę – mimo, że lubi inne koty, to nie daje się wciągnąć do wspólnej zabawy.