To juz jutro,a ja wciaz nie potrafie uwierzyc,ze to sie dzieje naprawde.Za ok.35 h zobacze najwazniejsza w moim zyciu kobiete i dwoch mezczyzn,nie zapominajac o moim kochanym czworonogu,po nastepnych kilku godzinach ujrze kochane Sloneczko,a w sobote siostre ,ktorej nigdy nie mialam i zarazem najpiekniejsza kobietke jaka znam.Nie macie pojecia,jak bardzo jestem podekscytowana,nie moge sie doczekac,czy ktos potrfi przyspieszyc czas?
Z drugiej jednak strony dziwne uczucie mnie ogarnia...prawdopodobie to smutek spowodowany opuszczeniem miejsca,w ktorym jestem juz ponad 5 miesiecy,mojego drugiego domu,tych wszystkich ludzi,z ktorymi spedzam okolo 50 godzin tygodniowo,nocnego trybu zycia w stylu domino'sa,od ktorego jestem juz uzalezniona,tak,pracoholizm mnie dopadl i dobrze mi z tym!
Takze odliczam godziny do odlotu z zimnej Irlandii i do wyladowania w rownie zimnej,o ile nie zimniejszej Polsce.