"Wieczór jak zwykle
uszczuplił liczbę
spacerujących ludzi
chodniki oddychały
większą swobodą
ptaki ośmielone
mniejszym gwarem
śpiewały korzystając
z daru natury
ławka na której
zawsze siadałem
ujrzawszy z daleka
moją postać
sobie tylko
znanym sposobem
zmusiła do odejścia
dwoje zakochanych
czekając na moje
codzienne towarzystwo
wygrzewała szczebelki
w przedostatnich promieniach
letniego słońca..".