Zamiast paść bez ducha po wspinaczce na szczyt, dostałam przypływu energii na widok sporego stadka kozic. Na szczęście nie musiałam wiele biegać. One same podchodziły do ścieżki i ludzi. Wystarczyło siąść spokojnie, a zbliżyły się nawet na kilkanaście metrów. Mogłam swobodnie je obserwować, rozpoznałam patriarchę rodu, stateczne matki i kilkoro młodzieży.
alfa37 2014-09-10
Gratuluję Ci takiego spotkania, też bym pewnie dostał takiego przypływu energii; a zdjęcie super.