Wyjaśniam. Nie wybrałam się do ZOO ani prywatnej hodowli. Mandarynki pływają sobie w Augustowie wśród innych kaczek. Skąd się wzięły, nie wiem. Z pewnością to uciekinierzy,bo nie obawiają się ludzi i podpływają pod nogi, oczekując karmienia. I tu cały problem. Wybrałam się z obiektywem i nijak nie mogłam ich namówić do zachowania dystansu. Ja w lewo, one szybciutko za mną, ja w prawo i znów mogę podziwiać grzbieciki. Na dodatek kaczusie pływają po kanale, który ma wysoko zabudowane brzegi. No nic innego tylko wyciągnąć wodery i wejść do wody. Brrr, morsem nie jestem :-)