Po zmianie czasu jeszcze trudniej dotrzeć na łąki przed świtem.
Najpierw trzeba przekonać rozespany organizm, że warto opuścić ciepłe łóżeczko, potem jakoś dotrzeć do ekspresu z kawą, a wreszcie nie zgubiwszy żadnego elementu wyposażenia (zdarzyło się w pośpiechu chwycić pusty pokrowiec aparatu albo aparat bez baterii czy karty), dojechać sprawnie na miejsce.
Ba, ale które?
Mijany podmokły oles kusi pierwszymi rozbłyskami światła zza olszynowych pni, nad leśnym bagienkiem unosi się malownicza mgła.
Zatrzymać się czy jechać dalej? A może na łączce za lasem tańczą żurawie, to ich teren?
Jeśli zostanę tu, na biebrzańskie łąki dotrę za późno, słońce będzie już wysoko i nie uchwycę tego cudownego momentu, gdy pierwsze promienie oświetlają oszronione trawy.
To nie koniec dylematów. W pewnym miejscu muszę podjąć decyzję, którą drogą jechać. Oczywiście wszystko to, co najciekawsze z pewnością dzieje się przy tej, na którą nie zdecydowałam się.
Bywa też, że nie mam czasu na zastanowienie. Zaraz za rogatkami miasta coś przykuwa moją uwagę (czytaj: wpada w obiektyw aparatu), potem następne i kolejne. Czas mija nie wiadomo kiedy, a samochód prawie mimochodem znajduje się we właściwych miejscach.
czes59 2018-03-28
Jak cudnie i ten opis! Fajnie, że możesz tam pojechać, a mnie pozostało leżenie w łóżku, póki co. Wiosna wciąż taka dziwna a ja nie mogę wyjść z problemów zdrowotnych. Życze Ci kolejnych owocnych wypraw, na pewno takie będą, bo i z każdym dniem zacznie przybywać coraz więcej gatunków. Pozdrawiam;)
wydra73 2018-03-28
Czyli z nadmiarem możliwości kłopot niemniejszy niż z niedoborem. Ale to pozór, na każdej drodze zdarza się COŚ.
halka 2018-03-28
Biebrzańskie łąki w ładnych rudościach.Dylematów sporo ale czasem one same się rozwiązują i jesteśmy zadowoleni z wyprawy.
lidia23 2018-03-31
piękne światło złapałaś a ta zmiana czasu wyprowadza mnie z równowagi..
nie dość ,że pracuję na 3 zmiany więc ciągle wszystko w organizmie poprzestawiane to jeszcze zmiany czasu..