Upał niemożliwy, więc skoro świt zameldowałam się na łąkach w nadziei spotkania łosi albo saren.
Oprócz nieprzebranych stad ślepaków i komarów nie zastałam żadnego dzikiego czworonoga. Może i były gdzieś w zielonych chaszczach, ale jeśli tak, to zostały w chłodnym cieniu.
Z dala dojrzałam tylko orlika, skubiącego jakiegoś gryzonia.